Studenci Uniwersytetu Wrocławskiego strajkują. Wolna Palestyna!. Na protestujących wezwano policję

i

Autor: instagram.com/ wroclaw_dla_palestyny, solidarnosciowkawro

Dlaczego?!

Studenci Uniwersytetu Wrocławskiego strajkują. "Wolna Palestyna!". Na protestujących wezwano policję

2024-07-22 11:44

To już prawie dwa miesiące odkąd rozpoczął się pokojowy protest studentów Uniwersytetu Wrocławskiego. Chcą oni w ten sposób zachęcić władze uczelni do zerwania współpracy z instytucjami izraelskimi. Jak na razie nie podjęto jednak żadnych rozmów w tej sprawie. Co więcej, akcja ta się nawet zaostrza. W ostatnich dniach na protestujących studentów wezwano policję.

Na początku czerwca grupa osób studenckich z Uniwersytetu Wrocławskiego zaangażowała się w działania na rzecz wolnej Palestyny, organizując strajk pokojowy. Protestujący zajęli przestrzeń Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego przy ul. Szewskiej 50-51b

O swoich działaniach na bieżąco informują w mediach społecznościowych. Na Instagramie opublikowali nawet postulaty i żądania, jakie przedstawili Rektorowi uczelni. Władze Uniwersytetu Wrocławskiego nie podjęły się jednak rozmów ze studentami. Co więcej, 19 lipca 2024 roku na protestujących wezwano policję

Wezwano policję na protestujących studentów Uniwersytetu Wrocławskiego. "Czas najwyższy zacząć działać"

Na Instagramie @solidarnosciowkawro możemy przeczytać wpis relacjonujący zdarzenie, do którego doszło późnym wieczorem 19 lipca 2024 roku. Jak opisali tę sytuację protestujący studenci, około 23:06 pracownik działu ochrony mienia Uniwersytetu Wrocławskiego wszedł do jednej z okupowanych sal, gdzie przebywała jedna osoba protestująca. Ochroniarz miał zacząć robić zdjęcia pomieszczenia oraz osoby studiującej. W końcu doszło do wymiany zdań między pracownikiem znajdującym się przed budynkiem a dwoma protestującymi osobami przebywającymi na piętrze. Rozmowa toczyła się przez otwarte okno

"Pracownik wykonał telefon na policję z pytaniem o możliwość i konsekwencje prawne w związku z byciem nagrywanym urządzeniem komórkowym przez osobę prywatną, bez udzielanej zgody. W rozmowie stwierdził, że jego wizerunek jest rozpowszechniany, osoby prostujące zgodnie z prawdą oznajmiły, że nie rozpowszechniają wizerunku pracownika. W rozmowie przekazał również, że osoby protestujące nie pozwalają mu na wejście do pomieszczeń, które powinien skontrolować oraz, że twierdzą, że okupują rzeczone pomieszczenia. Poprosił o przyjazd służb w związku z brakiem możliwości wykonywania swoich czynności służbowych. Po przyjęciu zgłoszenia przez policję i zakończonej rozmowie odniósł się do studentów słowami 'Czas najwyższy zacząć działać'" - czytamy we wpisie na Instagramie protestu. 

Z wpisu dowiadujemy się również, że o całej sytuacji został poinformowany dziekan. Około 23:56 funkcjonariusze zjawili się na miejscu i poprosili osoby protestujące, aby jedna z nich porozmawiała z nimi. W związku z tym dwoje studentów wyszło przed budynek i w rozmowie z policjantami wyjaśnili sytuację. Przedstawili również zasady pokojowego protestu okupacyjnego podpisane obustronnie przez władze uczelni i osoby strajkujące. 

Po zapoznaniu się z dokumentem, funkcjonariusz przyznał, że jest to porozumienie wiążące, a sama okupacja nie może być określana jako nielegalna. Pracownik administracji nalegał jednak, aby policjanci weszli do budynku. Osoby protestujące wspomniały w oparciu o artykuł z ustawy o prawie o szkolnictwie wyższym i edukacji, że policja nie ma prawa wejść do budynku uniwersyteckiego. Jedynymi wyjątkami są:

  • wezwanie Rektora;
  • bezpośrednie zagrożenie zdrowia lub życia.

Funkcjonariusz przyznał rację studentom, a na miejscu zjawił się dziekan, który próbował załagodzić powstały konflikt. Koniec końców jednak, policjanci powiadomili, że w takiej sytuacji należy porozmawiać i porozumieć się i, że nie jest to sprawa dla policji. Następnie odjechali, a na miejscu zostali protestujące osoby studenckie, dziekan i pracownik administracji. Wszyscy udali się do okupowanego budynku celem dalszych rozmów i załagodzenia sprawy

"Osoby protestujące podczas rozmowy z dziekanem zaznaczyły, że od wczoraj o godzinie 22 zamykane są wszystkie drzwi, również te prowadzące na patio. W przypadku oficyny, zamknięcie wszystkich drzwi równoznaczne jest z odcięciem drogi ewakuacji, ponad to nie ma możliwości kontaktu z portierem, który przebywa w innym budynku. W budynku oficyny przebywa drugi portier, odpowiedzialny za instytut historyczny. Natomiast kontakt z nim jest niemożliwy z powodu zamykania drzwi skrzydłowych na korytarz prowadzących na piętro, na którym urzęduje. Co więcej osoby protestujące nie zostały poinstruowane, co mają zrobić w przypadku nagłej niedyspozycji portiera" - czytamy we wpisie na Instagramie. 

W wyniku rozmów dziekan przyznał, że w przypadku oficyny sytuacja ta zagraża bezpieczeństwu studentów. Zadeklarował również, że porozmawia z portierem, aby ten nie zamykał drzwi budynku oficyny, które prowadzą na patio. Za to pracownik administracji, po rozmowie z dziekanem otworzył drzwi budynku

Śmierć Polaka w Strefie Gazy. "To nie był przypadek" Ekspert ds. Izraela Michał Wojnarowicz