Góry, cerkiew i niedziałające sanatorium - niby nic nadzwyczajnego, bo mnóstwo takich miejsc w Polsce i na świecie. Nic bardziej mylnego. Sokołowsko znajdujące się w Górach Suchych przepełnione jest ciekawą historią, a klimat jego może oczarować niejednego turystę. Cofnijmy się w takim razie trochę wstecz.
Sokołowsko. Sanatorium doktora Brehmera (Grunwald)
Budowanie tożsamości tej wsi rozpoczęło się na dobre w roku 1855, kiedy to zostało uruchomione tam pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium dla osób chorych na gruźlicę, w którym zastosowano nowatorską metodę leczenia klimatyczno-dietetycznego. I to dopiero na jego wzór stworzono później (bo 1868 r.) taki sam ośrodek w szwajcarskim Davos. Nie bez wątpienia więc to ono powinno być zwane "szwajcarskim Sokołowskiem". Bliskim współpracownikiem Brehmera stał się Alfred Sokołowski. Uzdrowisko nie należało do tanich, lecz było dobrze zagospodarowane. Już przed rokiem 1888 posiadało pocztę i połączenia telefoniczne.
Kuracjusze z całego świata przybywali do uzdrowiska i poddawali się leczeniu aż do zakończenia II wojny światowej. Później miejsce zostało zajęte przez wojska radzieckie i w rezultacie przekazane władzom polskim. Zachowało częściowo swoje pierwotne zastosowanie: nadal leczono, ale drogi oddechowe. W latach 70. miejscowość zaczęto przekształcać w ośrodek sportów zimowych dla potrzeb klubów wałbrzyskich, docelowo miał powstać Wojewódzki Ośrodek Sportów Zimowych. Tak się jednak nie stało i pozostały tam zaledwie trasy biegowe, a budynek sanatorium popadł w totalną ruinę.
W 2005 roku budynek niedziałającego już sanatorium płonął. Został dwa lata później wykupiony przez Fundację Sztuki Współczesnej In Situ. Od lat prowadzone są prace remontowe.
Tuż przy budynku sanatorium, za parkiem, można się natknąć na dawne obserwatorium astronomiczne. Dzisiaj znajduje się już ono w rękach prywatnych właścicieli i mieszkają tam ludzie. Niezła hacjenda, czyż nie?
W Sokołowsku funkcjonuje obecnie sanatorium "Biały Orzeł".
Cerkiew św. Michała Archanioła
Z racji tego, że w XIX w. do Sokołowska przyjeżdżali kuracjusze z całego świata, w tym prawosławni, wybudowano tam niewielką uroczą cerkiew, których na Dolnym Śląsku można ze świecą szukać. Po wojnie nie była już potrzebna, a w latach 80 XX w. służyła za domek letniskowy. Dopiero pod koniec XX w. władze kościoła prawosławnego kupiły to miejsce i przywróciły mu dawną funkcję.
Sokołowsko u Olgi Tokarczuk w powieści "Empuzjon"
Książka polskiej noblistki opowiada historię lwowskiego studenta inżynierii wodno-kanalizacyjnej Mieczysława Wojnicza chorującego na gruźlicę. Przyjeżdża on właśnie do Sokołowska do gmachu ośrodka leczniczego, położonego u podnóża gór, w nadziei, że powietrze i nowoczesne metody leczenia polepszą jego stan zdrowia. W pensjonacie poznaje on innych kuracjuszy z różnych zakątków świata. Już na początku jego pobytu samobójstwo popełnia żona gospodarza pensjonatu. Okazuje się, że nagłe zgony w okolicy są częste. Co roku we wsi zdarzają się tajemnicze wypadki, lecz nie sposób dojść, co jest prawdą, a co plotką i wytworem wyobraźni.
Przyroda, jak w wielu innych powieściach Tokarczuk, jest tutaj równoprawnym z ludźmi bohaterem. Szczególnie ważną rolę odgrywają grzyby. Pewnego dnia kuracjusze wybierają się na spacer i trafiają na wielką obfitość rosnących na polanach kurek i prawdziwków wśród buków. Kuracjusze przejęli przepis na znakomitą nalewkę z grzybków. Popijają ją po troszeczku od rana do wieczora i bardzo trudno dojść, jak bardzo jej działanie wpływa na ich odbiór rzeczywistości. Grzyby, które w pewnym momencie powieści objawiają się jako narrator. W pewnym sensie wpływają na zachowanie bohaterów powieści raczących się halucynogenną nalewką.