Erik Exposito

i

Autor: Cyfrasport Erik Exposito

Piłka nożna

Słabe wejście Śląska Wrocław w rundę wiosenną. Czy można mówić o kryzysie? (ANALIZA)

2024-02-20 18:21

W dwóch pierwszych meczach po wznowieniu rozgrywek polskiej ekstraklasy Śląsk Wrocław zanotował dwie porażki. Czy po starciach z Pogonią Szczecin i Stalą Mielec kibice WKS-u mają o co się martwić?

Kiepski początek rundy wiosennej w wykonaniu Śląska Wrocław. Czy to już kryzys?

Dwa mecze, dwie porażki, dwa gole stracone. Można powiedzieć, że na dwójkę zaczęli też rundę wiosenną zawodnicy Śląska Wrocław. Pozostając w szkolnej skali ocen, dwójka nie jest oceną tragiczną, a sygnałem, że tragedii było naprawdę blisko. Tak należy potraktować też dwa pierwsze ligowe spotkania WKS-u w 2024 roku - jako pewien sygnał ostrzegawczy. Czy należy w takim wypadku bić więc na alarm? Niekoniecznie. Choć zewsząd słychać przebąkiwania o kryzysie wrocławian, to po przeanalizowaniu przegranych meczów zauważymy, że podopiecznym trenera Jacka Magiery wcale nie brakuje wiele, aby wrócić na właściwe tory.

Niepopularna opinia: Śląsk Wrocław się rozwija

Czy po zakończonej na fotelu lidera rundzie jesiennej i przegraniu dwóch pierwszych spotkań na wiosnę można powiedzieć, że drużyna zanotowała progres? Choć dla wielu może być to kontrowersyjne, to gra WKS-u świadczy o pewnym rozwoju i ewolucji konserwatywnego stylu gry z pierwszej części sezonu. Styl tamten, choć był piekielnie skuteczny, opierał się w znacznej mierze na twardej defensywie i przebłyskach zawodników ofensywnych. Nie ma w tym nic złego, natomiast każdy zespół musi ewoluować i poszerzać swoje horyzonty, albo przeciwnicy po prostu nauczą się z taką drużyną wygrywać. 

Śląsk miewał mecze wygrane na ostrzu noża, jak choćby domowe starcie z ŁKS-em Łódź. Miewał również spotkania, w których panicznie bronił się do ostatnich minut, jak wyjazdowa batalia w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań. Trudno nazwać to kontrolowanymi zwycięstwami, a to właśnie do ograniczenia ryzyka i nieprzewidzianych boiskowych sytuacji każdy sztab szkoleniowy powinien dążyć. Śląsk w rundzie jesiennej był jedną z najrzadziej utrzymujących się przy piłce drużyn, co pozwalało rywalom w większym wymiarze czasowym napierać na bramkę Rafała Leszczyńskiego. Runda wiosenna jest pod tym względem zgoła inna - wrocławianie ze Stalą przy piłce byli przez 60% czasu gry, a z Pogonią przez 54%.

Można powiedzieć, że to tylko sucha statystyka, jednak wyraźna jest też zmiana stylu gry Śląska. Tak jak wcześniej znaczna większość akcji od własnej bramki wznawiana była przysłowiową "lagą na Eryczka", tak po pierwszych dwóch spotkaniach widzimy WKS, który schematycznie stara się wciągnąć rywala na własną połowę i inteligentnie przenieść ciężar gry wyżej dopiero wtedy, gdy przeciwnicy będą nieco bardziej zdezorganizowani. Bardzo dobrze wyglądało to w pierwszych 45 minutach starcia z Pogonią, kiedy wrocławianie raz za razem konstruowali w ten sposób akcje. 

Śląsk rozwinął się również w defensywie, choć nie do końca świadczą o tym dwa stosunkowo łatwo stracone przez wrocławian gole. Na obraz ten trzeba spojrzeć jednak szerzej - indywidualne błędy da się wyeliminować, pracując nad koncentracją oraz po prostu wchodząc w standardowy rytm meczowy. Na czym rozwój ten jednak polega? Przede wszystkim warto skupić się na zupełnie innym podejściu do zakładanego przez WKS pressingu. Wrocławianie chętnie naciskają na rywala już na jego połowie, a zarówno linia nacisku, jak i linia obrony, w porównaniu do ostatnich 6 miesięcy gra znacznie wyżej.

Śląsk stara się odsunąć grę daleko od swojej bramki, co ma swoje przełożenie na statystyki. Pogoń większość swoich strzałów oddała zza pola karnego Rafała Leszczyńskiego, a jeśli udawało się jej przedostać do szesnastki WKS-u, to działo się to raczej w wyniku błędów lub strat podopiecznych Jacka Magiery. Z kolei Stal Mielec strzałów nie oddawała praktycznie w ogóle - akcja bramkowa to stały fragment gry, w którym całkowicie zaspał blok defensywny wrocławian. Gol Szkurina był jednocześnie jedynym strzałem celnym Stali w meczu i jednym z dwóch uderzeń mielczan w całym spotkaniu.

Wnioski nasuwają się więc same - defensywa Śląska funkcjonuje dobrze, jednak koniecznie zadbać trzeba o skupienie poszczególnych zawodników i należyte przykładanie się do swoich obowiązków. Takie sytuacje jak strata Patryka Janasika po nieudanym przerzucie w poprzek boiska w meczu z Pogonią, czy pozwolenie na tak łatwe dojście do okazji strzeleckiej Szkurinowi w meczu ze Stalą nie mają prawa się wydarzyć.

Zawodnicy Śląska muszą wrócić na optymalne obroty

Pewnym problemem po starciach ze Stalą i Pogonią jest także dyspozycja poszczególnych piłkarzy WKS-u. Nie najlepiej w rundę wszedł Erik Exposito, który wielokrotnie miewał kłopoty z utrzymaniem się przy piłce, zbyt długo zwlekał z wykonaniem podania zwrotnego i spowalniał akcje WKS-u. Forma Hiszpana od zawsze była jednak niewiadomą, a mimo gorszej dyspozycji, Exposito potrafił kilka razy zabłysnąć. W pamięci mamy przede wszystkim pierwszą połową z Pogonią, kiedy Erik kreował świetne okazje kolegom z drużyny, dogrywając precyzyjnie piłki zza pola karnego.

Swoją formę odnaleźć musi również Petr Schwarz, który choć w swoim stylu haruje jak wół na całej długości boiska, często ma problemy z niedokładnością i skupieniem. Czechowi regularnie zdarza się zepsuć łatwe podanie, a trudno zapomnieć również o jego spektakularnym pudle w meczu z Pogonią, kiedy to miał przed sobą całą bramkę i dopiero wstającego z kolan golkipera rywali. Po okresie przygotowawczym nieco więcej oczekiwaliśmy również od Patryka Janasika, który zupełnie przestał podłączać się do akcji ofensywnych, a podczas ataku pozycyjnego zdarza mu się bardzo niedokładnie zagrać piłkę - w meczu z Pogonią kosztowało to wrocławian stratę gola. 

Jeśli mielibyśmy jednak wskazać zawodnika, na którym warto budować nadzieje na resztę sezonu, byłby nim Peter Pokorny. Eksperci coraz odważniej mówią o tym, że jest to najlepszy defensywny pomocnik w ekstraklasie, a my pod taką opinią podpisujemy się obiema rękami. Pokorny do doskonałej gry w destrukcji, do czego przyzwyczaił nas w rundzie jesiennej, dołożył wyśmienitą grę z piłką. Wielokrotnie widzieliśmy sytuacje, w których jednym czy dwoma kontaktami wychodził on spod groźnego pressingu. Pokorny wygląda również, jakby grał na zupełnie innej intensywności - jest niezwykle aktywny, wiecznie pod grą i dba jednocześnie o obowiązki defensywne. 

Wracając do pytania postawionego na samym początku, czy Śląsk wpadł w kryzys? Mimo dwóch porażek, trudno tak postawę wrocławian nazwać. WKS gra ambitniejszą piłkę niż podczas rundy jesiennej, a do sukcesu brakuje w niej jedynie więcej koncentracji i skuteczności. Te dwa elementy przyjdą z czasem, gdy na odpowiednie obroty wejdą najważniejsi piłkarze prowadzeni przez Jacka Magierę. Nie ma co bić na alarm, a wręcz przeciwnie - wpadki na początku rundy wiosennej sprawiają, że nadchodzące mecze będą jeszcze bardziej emocjonujące. Najbliższe spotkanie Śląsk zagra już w sobotę, 24 lutego, na trudnym terenie z Lechem w Poznaniu. Czy nasza teoria się sprawdzi? Mamy nadzieję, że tak, a wrocławianie wrócą z Wielkopolski z trzema punktami.

Jacek Magiera: Do lata nie stracę Exposito

QUIZ. Na pewno wszystko wiesz na temat Śląska Wrocław? Sprawdź się!

Pytanie 1 z 10
Kto poprowadził Śląsk do pierwszego w 1977 roku mistrzostwa Polski?