Naukowcy z Great Britain’s University of East Anglia nie mają wątpliwości – czasem trzeba rzucić słowem na „k” kub „p” w pracy. Potwierdzają to badania wykonane przez Yehuda Baruch i Stuart Jenkins. Naukowcy udali się do magazynu wysyłkowego, aby posłuchać tamtejszych rozmów, a przede wszystkim używanych przez nich wulgaryzmów.
Zdaniem badaczy, bluzgi – o ile nie były używane we wrogi i obraźliwy sposób – mogą pozytywnie wpłynąć na relację między pracownikami. Beruch i Jenkins uważają, że dzieje się tak dlatego, że osoba, która lubi przeklinać również w życiu prywatnym i nie powstrzymuje się od używania brzydkich słów w pracy, wypada w ocenie innych lepiej. W ten sposób osoba pokazuje, że zachowuje się naturalnie.
Oprócz tego, jak zauważa w swojej pracy „Taking a piss” dr Barbara Plester – przeklinanie wprowadza w teamie atmosferę luzu i komfortu, co pozytywnie wpływa na nastrój współpracowników. Tym samym czują się oni lepiej w swoim środowisku pracy, co sprzyja większej produktywności i kreatywności.
Przeklinanie korzystne dla zdrowia?
Rzucanie wulgaryzmami ma także pozytywny wpływ na nagromadzone napięcie i pomaga odreagować stres. Eksperci podpowiadają, że lepiej zakląć niż walnąć w klawiaturę lub wyżyć się na innych współpracownikach.
Jednak trzeba pamiętać, że wulgaryzmów trzeba unikać w dwóch sytuacjach – w rozmowach z klientami oraz z osobami na dużo wyższych stanowiskach od nas, czyli przede wszystkim z szefem.
Niewskazane jest również używanie przekleństw w mailach czy innych formach komunikacji pisemnej.