"Martwe Krzesła" jako instalacja artystyczna stanęły na wrocławskim rynku równo w południe. Umieścili je tam właściciele lokali gastronomicznych z Wrocławia, którzy załamali się po decyzji rządu, że od soboty 24 października jedzenie można sprzedawać tylko na wynos. Protest jest efektem kilkumiesięcznego dołu finansowego w gastronomii.
- Jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, dlatego nie nazywamy już naszego protestu pustymi krzesłami, lecz martwymi krzesłami, bo po prostu to jest dla nas koniec. My, restauratorzy, potrzebujemy teraz pomocy, bo przy takich obrotach dziennych jak ja mam 200, 300 zł dziennie to przepraszam bardzo, ale nic nie dadzą mi żadne systemy dla pracowników - mówi Zbigniew Dobek ze Stowarzyszenia Nasz Rynek.
- Ja już nie mam siły! Jestem zmęczony ciągłym ratowaniem gastronomii. Co mam zrobić z tym mięsem i innymi produktami? Nie wiem, co teraz zrobię - dodaje Jacek Boniecki z Restauracji Wrocławskiej.
Leszek Wójcik, który od 25 lat prowadzi restaurację "la Scalę", załamuje ręce:
- Będę musiał zwolnić 15 pracowników. Z ciężkim sercem to mówię, ale chyba zamknę lokal. Wynos? To jest jedna setna obrotu.