Prawie milion złotych zadośćuczynienia dla ofiar księdza. Jest wyrok w sprawie diecezji legnickiej

2025-07-18 9:34

Sąd Okręgowy w Legnicy wydał nieprawomocny wyrok w głośnej sprawie byłego proboszcza z Ruszowa. Diecezja legnicka ma zapłacić blisko milion złotych zadośćuczynienia dwóm skrzywdzonym przez niego dziewczynkom. To kolejny przypadek, w którym Kościół ponosi instytucjonalną odpowiedzialność za czyny duchownych.

Ksiądz

i

Autor: pixabay
  • Sąd w Legnicy przyznał po 475 tysięcy złotych zadośćuczynienia dwóm dziewczynkom molestowanym przez byłego proboszcza.
  • Wyrok, choć nieprawomocny, obciąża finansowo diecezję legnicką, która złożyła wniosek o pisemne uzasadnienie.
  • Sprawa dotyczy Piotra M., prawomocnie skazanego za molestowanie seksualne, co budzi krytykę postawy Kościoła i wywołuje społeczne kontrowersje.

Legnicki sąd okręgowy przyznał dwóm dziewczynkom po 475 tysięcy złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami. Jak informuje portal Gazeta.pl, który jako pierwszy dotarł do tych informacji, wyrok zapadł w kwietniu, jednak nie jest jeszcze prawomocny. Strona pozwana, czyli diecezja legnicka, złożyła wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku, co zazwyczaj jest pierwszym krokiem do złożenia apelacji. Redakcja próbowała uzyskać komentarz rzecznika diecezji, jednak ten, przebywając na urlopie za granicą, stwierdził, że "nic nie wie na ten temat".

Kim jest skazany duchowny?

Sprawa dotyczy Piotra M., byłego proboszcza parafii w Ruszowie na Dolnym Śląsku. Duchowny został prawomocnie skazany za molestowanie seksualne dwóch dziewczynek z niepełnosprawnością intelektualną, które przygotowywał do pierwszej komunii świętej. W 2019 roku został zatrzymany, a jego proces karny wstrząsnął lokalną społecznością.

Choć początkowo sąd pierwszej instancji skazał go na 5 lat pozbawienia wolności, sąd apelacyjny w Jeleniej Górze obniżył ten wyrok do 4 lat. W maju 2022 roku Sąd Najwyższy ostatecznie zamknął sprawę karną, odrzucając kasację obrony. Warto dodać, że w trakcie śledztwa, jak opisywały lokalne media, zgłosiło się kilkanaście dorosłych już kobiet, twierdzących, że również padły ofiarą duchownego w latach 80. Niestety, te sprawy uległy przedawnieniu.

Odpowiedzialność zwierzchnika, czyli dlaczego płaci diecezja

W marcu 2023 roku matki skrzywdzonych dziewczynek, reprezentowane przez adwokata Artura Nowaka, złożyły pozew cywilny przeciwko diecezji legnickiej, domagając się po pół miliona złotych zadośćuczynienia. Podstawą prawną roszczeń był artykuł 430 Kodeksu cywilnego, który mówi o odpowiedzialności zwierzchnika za szkodę wyrządzoną przez podwładnego.

W pozwie podkreślono, że Piotr M. wykorzystał swój autorytet religijny i pozycję w parafii, by zyskać dostęp do dzieci i wyrządzić im krzywdę. Sąd w Legnicy w pełni podzielił tę argumentację. Zasądzona kwota 475 tysięcy złotych dla każdej z dziewczynek wynika z faktu, że sąd od pierwotnie żądanej kwoty 500 tysięcy odjął 25 tysięcy, które zostały już przyznane ofiarom jako nawiązka w procesie karnym.

Dodatkowo, decyzją diecezji legnickiej ks. Piotr M. nie może przebywać w parafii w Ruszowie, nie może pełnić publicznych funkcji duszpasterskich i liturgicznych oraz ma zakaz kontaktów z dziećmi i młodzieżą.

Pełnomocnik ofiar krytykuje postawę Kościoła

Artur Nowak, pełnomocnik dziewczynek, w rozmowie z portalem Gazeta.pl nie kryje frustracji postawą instytucji kościelnej. Jego zdaniem, uporczywe prowadzenie procesów sądowych w sprawach, gdzie odpowiedzialność jest oczywista, jedynie przedłuża cierpienie ofiar.

"Mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem, w którym Kościół katolicki, reprezentowany przez kurię, decyduje się na wieloletni, kosztowny spór sądowy w sprawie, w której zarówno stan faktyczny, jak i linia orzecznicza są od dawna przesądzone" – komentuje Nowak. "A mimo to walka trwa, choć już dawno wiadomo, że zakończy się przegraną" – dodaje.

Dramat ofiar i hejt w lokalnej społeczności

Sprawa ma również swój tragiczny wymiar społeczny. W ubiegłym roku, matki skrzywdzonych dziewczynek musiały zmierzyć się nie tylko z traumą swoich dzieci, ale również z falą hejtu w swojej miejscowości. Jedna z mieszkanek publicznie broniła duchownego, oskarżając rodziny o chciwość i "dorabianie się cudzym kosztem".

"Obrażała mnie i całą moją rodzinę, także córkę. Oczerniała nas, pisała, że duchownego oskarżamy dla pieniędzy, więc skierowaliśmy sprawę do sądu" – mówiła przed rokiem matka jednej z dziewczynek. 

Wrocław Radio ESKA Google News