Za mało osób na zmianie, praca ponad siły i brak premii. Czy Biedronka nie szanuje pracowników?
W ostatnich tygodniach w mediach możemy przeczytać wiele artykułów na temat rzekomego buntu pracowników popularnego dyskontu spożywczego w Polsce. Mowa o sieci Biedronka należącej do spółki akcyjnej Jeronimo Martins Polska, której właścicielem jest portugalskie przedsiębiorstwo Jerónimo Martins.
Postanowiłam zbadać sprawę i zapytałam pracowników wspomnianej sieci sklepów o to, jak naprawdę wygląda ich praca. Mimo zapewnień zarządu spółki, że sukcesywnie zatrudniane są nowe osoby, w rzeczywistości ma to wyglądać zupełnie inaczej. Jak twierdzi kobieta pracująca w Biedronce od pięciu lat, firma maksymalnie ucina liczbę pracowników, nie przedłużając im umów.
- Generalnie Jeronimo kłamie pisząc, że zwiększa etaty na sklepach i tak dalej, gdzie na sklepach są ucinane etaty. Jeżeli jest pracownik, któremu kończy się umowa, to takiemu pracownikowi umowy się nie przedłuża. Są to pracownicy, którzy zostali niedawno zatrudnieni, to jest ta druga umowa na okres chyba pół roku bodajże jeśli się nie mylę i po tym czasie się pracownikom nie przedłuża umowy - mówi mi anonimowo jedna z pracownic. - Albo po prostu łata się dziury pracownikami. Z jednego sklepu przerzuca się pracowników na drugi sklep tam, gdzie jest potrzeba, kosztem oczywiście tego sklepu, z którego się zabiera tego pracownika.
Kobieta opowiedziała mi również, że osoby zatrudnione pracują każdego dnia ponad siły. Jak twierdzi, na jednej zmianie potrafi być zaledwie pięć osób, z czego:
- jedna osoba jest na kasie;
- druga osoba - na kasach samoobsługowych;
- trzecia jest kierownikiem, czyli zajmuje się przyjmowaniem dostaw, układaniem grafików itd.;
- czwarta jest na dziale fresh.
Co za tym idzie, zadaniem piątej osoby jest rozładowanie towaru. Warto jednak wspomnieć, że każdego dnia do danej Biedronki przyjeżdżają dwa tiry z produktami, co łącznie daje aż 60 palet do rozładowania.
Podczas rozmowy z pracownicą dowiedziałam się również o presji, jaką firma narzuca na osoby zatrudnione.
- Narzucane są masakryczne ilości towaru, które wypychane są z magazynów na sklepy[...] To jest niemożliwe, dlatego jesteśmy zasypywani - opowiada mi anonimowo kobieta pracująca w Biedronce.
Praca w Biedronce to koszmar? "Chodzę do psychiatry!"
Skontaktowałam się również z inną pracownicą. Kobieta potwierdziła mi wszystkie informacje, jakich do tej pory się dowiedziałam o sytuacji osób zatrudnionych w Biedronce. W trakcie rozmowy przyznała również, że od końca stycznia jest na zwolnieniu lekarskim i nie zamierza wracać do pracy w tym dyskoncie spożywczym.
Warto również wspomnieć, że moja rozmówczyni zdobyła się na odwagę przyznać się, że jest już zwyczajnie zmęczona i chodzi do psychiatry.
- Pracownicy uciekają albo przechodzą na L4 - dodała kobieta, podczas naszej rozmowy.
Pracownicy Biedronki przedstawiają swoje żądania
Ze względu na trudną sytuację, aż cztery tysiące pracowników firmy Jeronimo Martins Polska podpisało petycję, która następnie trafiła do zarządu spółki. Przygotowało ją NSZZ "Solidarność". Nakreślono w niej trzy żądania:
- wzrost wynagrodzeń;
- przyjęcie dodatkowych pracowników;
- przyznanie premii dla osób zatrudnionych na ladach mięsnych.
Sieć sklepów odpowiedziała na wysłane pismo. Zarząd wspomina w oświadczeniu, że zatrudnienie w przeliczeniu na jedną placówkę handlową wzrosło z 18,58 w 2023 roku do 18,77 etatów w 2024 roku. Cały czas ten wzrost ma być również kontynuowany. Przedstawiciele sieci wspominają również, że Biedronka jako pierwsza podniosła w tym roku wynagrodzenia swoim pracownikom średnio o około 17 proc.
- To jest w ogóle kompletnie niezgodne z prawdą, co napisali i to powie każdy jeden, kto pracuje w Jeronimo, nie tylko ja. Każdy, kogo by Pani nie spytała, potwierdzi, że Biedronka ucina etaty, wyzyskuje pracowników do granic możliwości. Oni tam się wychwalają w Internecie, jakie to zarobki, jakie to premie nie dostajemy, a generalnie premii nie oglądamy w ogóle - twierdzi pracownica, z którą rozmawiałam.
Podczas rozmowy z kobietą, która pracuje w Biedronce, dowiedziałam się również, że firma narzuca na sklepy ogromne budżety, jakie dana placówka handlowa musi osiągnąć w danym miesiącu. W większości przypadków są to kwoty nie do osiągnięcia. W sklepie, w którym pracuje moja rozmówczyni, narzucony miesięczny budżet wynosi 3,7 mln zł.
- My już od razu wiemy, że jest to nie do zrobienia. Jeśli nie wyrabiamy budżetu, nie dostajemy premii i tak jest już ho ho długiego czasu - komentuje moja rozmówczyni.
Jak podsumowała moja rozmówczyni, teraz jedyne, co im pozostało to czekać na dalsze kroki. Kobieta jednak wątpi w to, że będzie strajk pracowników, ponieważ, jak twierdzi, związki zawodowe mają zbyt małą siłę przebicia. Planowane jest też wysłanie petycji do siedziby głównej firmy do samej Portugalii. Taki krok może coś więcej wnieść do sprawy.
Wysłałam również zapytanie o komentarz w tej sprawie do zarządu spółki Jeronimo Martins Polska. Oto ich odpowiedź.
- Postulaty postawione w piśmie oraz załączona petycja opierają się na niepełnych lub wręcz nieprawdziwych informacjach. Odnosząc się do jednego z poruszanych w piśmie zagadnień, podkreślamy, że zatrudnienie w sklepach Biedronka, w przeliczeniu na jedną placówkę handlową, wzrosło z 18,58 w 2023 roku do 18,77 etatów w roku 2024 i wzrost ten był kontynuowany w roku bieżącym, gdzie tylko w lutym zatrudnienie przyrosło średnio o 0,12 etatu per sklep. Przypominamy też, że sieć Biedronka jako pierwsza podniosła w tym roku, już od stycznia, wynagrodzenia swoim pracownikom – średnio o ok. 17% - podczas gdy podwyżki żadnego z rynkowych konkurentów nie przekroczyły poziomu 10%. Dodatkowo, do końca kwietnia zostanie wypłacona pracownikom rekordowo wysoka nagroda specjalna E.A. Soares dos Santos za 2023 rok, w wysokości aż 4000 zł brutto. Uważamy, że zarówno wynagrodzenie podstawowe, jak i dodatkowe świadczenia oraz benefity, pozycjonują sieć Biedronka jako najbardziej konkurencyjną firmę w naszej branży. Tym samym niezmiennie liczymy na konstruktywne działania Komisji Zakładowej i prowadzenie dialogu społecznego w dobrej wierze w oparciu o podpisane w tym zakresie Porozumienie - mówi Katarzyna Strugalska, dyrektor ds. relacji pracowniczych w sieci Biedronka.