Historia "Portretu młodej damy" wydaje się dosyć nieprawdopodobna, a na pewno dużo szczęścia towarzyszyło przy jego odnalezieniu. Obraz ten trafił do Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Nie przedłużając, zapraszamy na krótką historię o powstaniu, kradzieży i odzyskaniu dzieła sztuki.
Masowe kradzieże dzieł sztuki w Polsce
Zanim przejdziemy do opowiadania o samym obrazie, warto nakreślić tło historyczne jego kradzieży. W okresie od zakończenia II wojny światowej do czasów postkomunistycznych, szczególnie w latach 90., liczne dzieła sztuki, które należały do muzealnych zbiorów, były wykradane.
"Często były to kradzieże na zlecenie, a obiekty od razu wywożono za granicę i tam sprzedawano. Warto powiedzieć, że w tamtym czasie także wypożyczano z polskich muzeów bardzo wiele dzieł do różnych instytucji komunistycznych i niestety wiele z tych dzieł do Polski już nigdy nie wróciło, a w każdym razie nie wróciło do naszych instytucji muzealnych" - opowiadał na ten temat minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński.
"Portret młodej damy" był łupem z dużego napadu
Obraz, który wrócił już do Muzeum Narodowego we Wrocławiu, przed kradzieżą również znajdował się w jego zbiorach. Wykonane olejem na płótnie w 1863 roku przez niemieckiego malarza, Wilhelma Volkharta, dzieło zostało wykradzione ze składnicy muzealnej w pomieszczeniach opactwa cystersów w Lubiążu. Oprócz "Portretu młodej damy" zniknęło wówczas aż 15 innych obrazów.
Jak odnaleziono "Portret młodej damy"?
Kluczową postacią w odnalezieniu obrazu była Halina Jucha, która od lat współpracuje z Departamentem Restytucji Dóbr Kultury MKiDN. Znalazła ona "Portret młodej damy" w... ofercie niemieckiego domu aukcyjnego w Satow! Kobieta poinformowała pracowników resortu kultury o sowim znalezisku, a ci skontaktowali się z domem aukcyjnym, który postanowił wycofać obraz z aukcji.