Podróżowała kilka godzin autobusem. W zamkniętej torbie miała... kota
Często przed świętami podróżujemy kilka godzin, aby spędzić czas z najbliższymi. Mając zwierzęta, musimy zapewnić im odpowiednie i przede wszystkim bezpieczne warunki. Nie wszyscy jednak o tym pamiętają. Pracownica schroniska we Wrocławiu spotkała się z nieprzyjemną sytuacją.
Wracając z pracy usłyszała w autobusie kocie miałczenie. Jak możemy przeczytać na Facebooku schroniska, odgłosy nie były częste, ale pojawiały się co kilka minut. Okazało się, że dobiegały one z roweru osoby również podróżującej autobusem. Na przystanku okazało się, że kobieta trzymała kota w dwóch zamkniętych torbach, a że było ciepło, to zwierzak był rozpalony.
Na szczęście kot został uwolniony oraz zabezpieczony w klatce. Co więcej, na miejsce wezwano policję. Okazało się, że właścicielka podróżowała ze swoim kotem od kilku godzin, a w planach miała dalszy długi przejazd.
Zwierzak trafił do schroniska przy ul. Ślazowej 2 we Wrocławiu. W momencie przyjęcia miał blisko 40 stopni. Pracownicy TOZ-u podali mu kroplówkę i zadbali o jego komfort.