Łukasz Śmigiel to osoba, której nie da się nie lubić. Miałam przyjemność poznać go osobiście, ponieważ jest moim wykładowcą na studiach i już po pierwszych zajęciach stał się moją inspiracją. Ciężko jest opisać Łukasza w jednym artykule, ponieważ interesuje się tyloma rzeczami, że trudno jest ominąć chociaż jeden wątek. Ten człowiek naprawdę potrafi zainspirować niejedną osobę.
Skupię się jednak na jednej rzeczy, od której można powiedzieć zaczął swoją karierę, a chodzi dokładniej o pisanie książek. Jak przyznaje sam Łukasz:
- Różne „historyjki” spisywałem w zeszytach jeszcze w szkole podstawowej, ale nikt w domu za bardzo nie wiedział, co z tym fantem zrobić – przyznaje Śmigiel. - Któregoś dnia moje teksty zobaczyła koleżanka mojego starszego brata, która studiowała polonistykę i stwierdziła, że może mi je poprawić – dodał.
Łukasz Śmigiel – zaczęło się od pisania do szuflady
To właśnie propozycja koleżanki brata rozpoczęła karierę Łukasza. W okolicach 1998 r. wrocławianin skończył opowiadanie milenijne, które pisał w emocjach zauroczony w pewnej dziewczynie. Moment, w którym Śmigiel zdecydował się na opublikowanie powieści, jest dość ciekawy.
- Na spacerze z psem, uznałem, że rok 2000 się zbliża i albo wyślę to teraz, albo pomysł się zmarnuje. Bałem się strasznie, ale ostatecznie, wysłałem tekst do kultowego w latach 90. czasopisma „Magia i miecz”, poświęconego grom Role Playing, którymi fascynuję się do dziś. Kończyłem wtedy liceum i nie bardzo wiedziałem, co dalej – przyznaje Łukasz.
Nie spodziewał się odpowiedzi, jednak po kilku tygodniach otrzymał email od Artura Szrejtera, polskiego publicysty i pisarza fantasy. Mężczyzna przyjął tekst Łukasza do druku. Tak o to w 2001 r. w miesięczniku „Magia i Miecz” ukazało się pierwsze dzieło wrocławskiego pisarza. Co więcej, Szrejter zachęcił Łukasza do dalszej pracy, która trwa do teraz.
Jaki jest ulubiony gatunek literacki Łukasza Śmigla?
- W ogóle nie myślałem o grozie. Niczego o niej nie wiedziałem i chciałem opisywać historie, które wywoływały u mnie emocje, niezależnie od konwencji – zdradził Śmigiel.
Jak sam stwierdził w wywiadzie z 2011 r., lubi bawić się konwencją. Wszystko zmieniło się na początku studiów, kiedy to jeden z redaktorów „Magii i Miecza” nakierował go na teksty Clive’a Barkera. Wtedy to też Łukasz regularnie zaczął grać z kolegami w gry role-playing m.in. „Zew Cthulhu” czy „Świat Mroku”.
W końcu po trzeciej lub czwartej publikacji w prasie do Łukasza napisał krakowski autor, Kazimierz Kyrcz. Zaprosił go do współpracy.
- Bez wahania nazwał moje opowiadania horrorami. Byłem zdziwiony, bo wychowywałem się na obyczajowych tekstach Amisa czy Lodge'a - mówi Śmigiel.
Nagle okazało się, że wrocławianin musiał nadgonić wiedzę w czymś, na temat czego do tej pory nie wiedział za wiele. Jak sam przyznaje, zaczął studiować w domu" horror po lekcjach. Nadrabiał nie tylko literaturę, ale też film.
- Wsiąkłem zupełnie. Uwielbiam horrory tak samo, jak uwielbiam Stinga - mówi z uśmiechem Łukasz.
Co inspiruje Łukasza Śmigla do tworzenia kolejnych opowiadań?
- Inspirują mnie najróżniejsi ludzie, których spotykam. Czasami wystarczy rozmowa z taksówkarzem czy kasjerką w sklepie i zaraz mam jakiś pomysł - przyznaje Śmigiel.
Jest jednak dwóch ludzi, którzy nieprzerwanie dodają wrocławskiemu autorowi książek sił do wymyślania i pisania. Są to muzycy: Sting i Peter Gabriel.
- Oni są moim paliwem. Ich długowieczność, ciekawość świata, zaskakiwanie publiczności i bardzo mądre teksty piosenek inspirują mnie do tworzenia - dodaje Łukasz.
Nie tylko ludzie dają motywację Łukaszowi do tworzenia. Jest on również dziennikarzem i przyznaje, że "tak po dziennikarsku" ma nawyk szukania wszędzie jakiejś historii.
Czasami jest to podczas wycieczki na rowerze, kiedy dostrzeże w gąszczu krzaków zapomniane, poniemieckie ruiny, a czasem podczas wizyty w Ogrodzie Botanicznym, kiedy to zauważy fantastyczną roślinę.
- To się dzieje niespodziewanie. Właśnie wróciłem z urlopu i od tygodnia notuję w zeszycie wszystkie pomysły związane z odwiedzonymi przeze mnie kopalniami, możliwością zobaczenia jednej z najstarszych oliwek na świecie czy obrazu Leonarda da Vinci - mówi z uśmiechem wrocławianin.
Łukasz Śmigiel - autor bestsellerów, ale też nauczyciel przyszłych dziennikarzy
Łukasz Śmigiel nie zajmuje się tylko pisaniem. Jak już wcześniej wspomniałam, interesuje się mnóstwem rzeczy, a kolejną z nich jest uczenie przyszłych dziennikarzy. Jest on wykładowcą w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim.
Nie tylko wrocławianin uczy studentów nowych umiejętności, ale też ci młodzi ludzie poszerzają wiedzę Łukasza.
- Przebywanie z młodszymi ludźmi zmusza do zwalczania wewnętrznego "dziaderstwa". Chcę się uczyć od moich studentów i bezwzględnie okradam ich z dobrej energii - przyznaje z uśmiechem autor książek.
Nie ukrywa on też, że spotkania z nimi podsuwają mu mnóstwo pomysłów - czasami na gotowe postacie, czasami na ciekawe sytuacje w opowiadaniach.
Zdarza mu się również wprost pytać studentów o to, jak dokończyliby dany tekst.
- Czasami mnie to wkurza, ale oni prawie zawsze mają rację - śmieje się Śmigiel.
- Bez tych wszystkich młodych, wspaniałych ludzi, których mam przywilej spotykać w życiu, moja egzystencja byłaby bardzo marna.
Czy Łukasz Śmigiel pracuje teraz nad czymś nowym?
Wrocławski autor książek przyznaje, że praca nie ustaje. Aktualnie kończy nowy zbiór opowiadań. Dwa z nich - "Daemon" i "Rigor" - już się ukazały.
- Właśnie dopinam trzecie opowiadania "Misteria" - dodaje Łukasz.
Co więcej, tworzy on jeszcze m.in książkę z esejami na temat tekstów kultury z lat 90. oraz rzeczy bardziej naukowe.
- Niemal każdej nocy, po 23:00 zaczyna się stukanie w klawisze mojej niezawodnej maszyny do pisania - mówi z uśmiechem Śmigiel.
Oprócz pisania wrocławianin zaczął nagrywać podcast "90 na minutę".
- Podcast ma w zamyśle stać się zbiorem recenzji, analiz, (moim zdaniem) najlepszych storytellingów i opowieści - filmów, komiksów, książek, płyt z muzyką, gier wideo - z lat 90. - opowiada wrocławianin.
Jak na razie ukazały się tylko dwa odcinki nowej serii, ale Łukasz przyznaje, że ma już pomysł na dość sprawny system produkcji. Pisarz wspomina, że chciałby wstawiać odcinki przynajmniej dwa razy w miesiącu.
- Brakuje mi regularnego gadania do sita i pisania tekstów pod antenę. Mam nadzieję, że podcast pozwoli mi podbudować formę i nauczyć się czegoś nowego - mówi Śmigiel. - A poza tym… dzisiaj młodsi wolą raczej najpierw czegoś posłuchać, a dopiero później pooglądać i poczytać, a ja chcę być w dobrej komitywie z młodymi! - dodaje.
Łukasz Śmigiel - człowiek, którego nie da się nie lubić!
Czuję, że opowiedziałam zaledwie 1 proc. historii Łukasza Śmigla. Jest on niezwykle barwną, uśmiechniętą osobą, która zawsze postara się pomóc każdemu, kto go o coś poprosi. Jest mi niezmiernie miło, że mogłam go poznać osobiście, porozmawiać i że jestem jego studentką.
Ma on wiedzę na wiele tematów i można z nim porozmawiać, o czym chcesz. Pamiętam nawet jego słowa z zajęć "poczytam więcej artykułów na ten temat i na następnych zajęciach z chęcią będziemy kontynuować tą dyskusję". Niech to będzie zdanie podsumowujące postać Łukasza.