27-letnia kobieta mieszkająca w USA podejrzewa, że jest dziewczynką z Legnicy. Niedawno dowiedziała się, że jest adoptowana, więc postanowiła poszukać informacji na temat swojej prawdziwej tożsamości.
- Natknęła się na zdjęcie na jednym z portali zajmujących się osobami zaginionymi. Stwierdziła, że jest podobna do rysopisu dziewczynki zaginionej w Legnicy - mówi Jagoda Ekiert, rzeczniczka legnickiej policji.
Mowa o Monice, która jako niemowlę została porwana przez ojca pod sklepem i sprzedana. Sąd skazał go za to na 15 lat więzienia. Karę odbywa od 2013 roku.
W 1994 roku dziecko zniknęło z wózka sprzed apteki w Legnicy, gdy dziadkowie kupowali tam leki. Jednym z tropów w śledztwie i poszukiwaniu małej Moniki było założenie, że mogła zostać porwana przez ojca, którego policja bezskutecznie poszukiwała przez wiele lat.
Dopiero w 2008 roku ojciec po uzyskaniu listu żelaznego pojawił się w Polsce, a sąd uznał go winnym porwania i sprzedaży córki i skazał go na 15 lat więzienia. W śledztwie skazany ojciec zmieniał zeznania i choć twierdził, że jest niewinny, to wersja o porwaniu i sprzedaży dziecka za granicę również się pojawiła.
- Prowadzone są intensywne czynności dążące do potwierdzenia bądź wykluczenia powiązania 27-latki z rodziną - dodaje Jagoda Ekiert.
Czy kobieta jest zaginioną Moniką? Tego się dowiemy, gdy tylko znane będą wyniki badań genetycznych.
Próbki zostaną pobrane w ciągu kilku tygodni, ponieważ matka dziewczynki pracuje w Niemczech. Z powodu epidemii jej przyjazd jest utrudniony.