Sprawa zaginięcia Renaty Majchrzak (40 l.) i jej córki Wiktorii (19 l.) z Wrocławia nadal nie jest wyjaśniona. Kobiety zniknęły 13 marca w poniedziałek w godzinach porannych. Początkowo ustalono, że wyszły z domu we Wrocławiu przy ul. Karola Olszewskiego (dzielnica Biskupin). Miały bowiem udać się na prezentację firmy, dla której obie pracują. Nie wiadomo jednak ostatecznie, czy kobiety wyjechały gdzieś i zaszyły się dobrowolnie, czy padły ofiarą przestępstwa. Na tym etapie policja nie wyklucza jeszcze żadnej możliwości. — Trudno w tej chwili wskazać, która opcja jest prawdziwa. Prowadzimy działania poszukiwawcze, aby przede wszystkim ustalić miejsce pobytu zaginionych. Nie mogę zdradzać szczegółów naszych działań – powiedział Faktowi podkom. Wojciech Jabłoński z policji.
Matka z córką do dzisiaj nie wróciły, nie dają żadnego znaku życia, a ich telefony są nieaktywne.
Zaginięcie matki i córki we Wrocławiu. Tajemniczy film Renaty Majchrzak
Jak ustalił Fakt.pl, w sieci pojawił się film, który przed zniknięciem zamieściła w internecie Renata Majchrzak. Zarzucała w nim oszustwo mężczyźnie prowadzącemu kanał na YT Pompa Ciepła i PV, który zainteresował się tematem cudownych pieców. To właśnie w tej branży kobieta pracowała. Chciała od niego wysokiego odszkodowania. Twierdziła, że jadą z córką do niego, by przedstawić ten piec i się rozmówić. W filmie kobieta mówiła, że bierze ze sobą na wszelki wypadek paralizator.
Do spotkania jednak nie doszło. Potwierdziła to portalowi policja i sam mężczyzna prowadzący kanał na Youtube. Mężczyzna dodał również, że Renata Majchrzak skontaktowała się z nim z pytaniem, czy nie zareklamowałby jej technologii. — Nie chodziło jej o to, bym to przetestował, sprawdził, tylko reklamował. Mówiła, że jeszcze nie jest to urządzenie do końca dopracowane, ale już jest w przedsprzedaży. Napisałem jej, że najpierw chciałby przetestować, a potem mogę reklamować. Zapadła cisza – wspomniał Faktowi właściciel kanału o pompach ciepła.
Mężczyzna twierdzi, że ostatni, szkalujący go film, Renata Majchrzak wrzuciła po to, by móc uciec. — To mogła być taka zasłona dymna, by zrzucić podejrzenia na mnie. Ta sprawa dotyka mnie i moją rodzinę – powiedział.