Na Dolnym Śląsku do tej pory zmarło 13 osób, które miały potwierdzonego koronawirusa. Ministerstwo Zdrowia w oficjalnych statystykach podaje liczbę 11. Powód? Przeważające choroby współistniejące, jak np. rozległy nowotwór. W statystykach nie widnieje 66-latek z Obornik oraz 73-latek ze Świdnicy.
Niektóre przypadki zgonów ministerstwo policzyło z kilkudniowym opóźnieniem. Mowa tu o 2 pacjentach, którzy zmarli w szpitalu przy ul. Koszarowej w ubiegłym tygodniu, a dopiero w poniedziałek zostali doliczeni.
- Wydaje mi się, że każdy przypadek zakażony, niezależnie od przyczyny śmierci pacjenta, traktowałbym jako zakażenie koronawirusem. Ten wirus to jest taki wyzwalacz, który powoduje zgon - tak twierdzi prof. Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant od chorób zakaźnych. Na co dzień pracuje na pierwszej linii frontu z koronawirusem w szpitalu im. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu.
- Wiemy o ok. 4 tysiącach zakażonych koronawirusem w Polsce. Z tym że to są osoby, które mają określone objawy, przebadane. Natomiast ilu jest tych bezobjawowych? Ja myślę, że zakażonych jest znacznie, znacznie więcej. Nie robimy badań przesiewowych, bo po prostu tych testów nie ma - dodaje Simon.
Profesor odnosi się też do zakazu wypowiadania się wojewódzkim konsultantom medycznym. Przypomnijmy, ministerstwo zdrowia wysłało takie pisma do wielu szpitali. Simon jest w gronie tych, którzy nie zamierzają milczeć.
- Zadzwoniło do mnie wielu życzliwych ludzi, którzy nie zgadzają się na to, żeby cokolwiek komuś zakazywać, w tym również politycy - mówi Simon i dodaje, że trzeba chwalić to, co dobre i mówić o tym, co złe.
- Dobrze oceniam wsparcie ludzi, współpracę z wojewodą, z marszałkiem Dolnego Śląska. Natomiast negatywne rzeczy też są, jak np. brak przygotowania państwa na epidemię, szczególnie braki w wyposażeniu - zwraca uwagę prof. Simon.
Na Dolnym Śląsku już 488 osób jest zakażonych koronawirusem.