Z pierwszych obserwacji wynika, że osoby poddane terapii w stanie średnio ciężkim nie wykazują pogorszenia.
- Na dzisiaj mogę powiedzieć, że działa: nikt z pacjentów, którzy dostają leki, nie umarł ani nie wykazuje pogorszenia - mówi prof. Krzysztof Simon, która jako pierwszy w Polsce wprowadził nowatorska terapię na przykładzie doświadczeń chińskich.
- To droga terapia, nie wiem czy jest idealna, ale jest jakaś. Nawet gorsza decyzja jest lepsza niż niepodawanie niczego i patrzenie, jak to będzie. Nie są to leki ściśle powstrzymujące wirusa, ale wbijające się w metabolizm wirusa w pewnych fragmentach - dodał prof. Simon.
Profesor powiedział również, że pacjentka, która w ciężkim stanie przebywa na OIOM-ie, po podaniu leków, rokuje wyzdrowieniem i jej stan może poprawić się z ciężkiego, na średnio-ciężki. Nie wiadomo jeszcze, czy jest to wynik wdrożenia terapii.
Medycy z nadzieją wyczekują również remdesiviru: leku na ebolę, który na całym świecie będzie dopiero dostępny w maju. W styczniu otrzymał go jeden z pacjentów z koronawirusem w USA, po czym jego stan znacznie się poprawił.
Na razie taką terapie testuje tylko szpital we Wrocławiu, ale prof. Simon zdradził, że koledzy z Lublina również pracują nad jej wdrożeniem.