Dokładnie 4 października 2019 roku do kin w Polsce trafiła nowa wówczas produkcja Todda Philipsa. Mowa oczywiście o filmie "Joker". Jak opisuje dystrybutor kina, jest to:
"Historia jednego z cieszących się najgorszą sławą superprzestępców uniwersum DC — Jokera. Przedstawiony przez Phillipsa obraz śledzi losy kultowego czarnego charakteru, człowieka zepchniętego na margines. To nie tylko kontrowersyjne studium postaci, ale także opowieść ku przestrodze w szerszym kontekście"
Głównym bohaterem jest Arthur Fleck (Joaquin Phoenix), były pacjent szpitala psychiatrycznego, który pracuje jako klaun. Jest on samotny, a chorobliwe i niepohamowane napady śmiechu utrudniają mu kontakt z ludźmi. Wieczory spędza w domu, opiekując się chorą matką.
"Jego życie zaczyna się zmieniać w chwili otrzymania broni od kolegi z pracy. Możliwość odegrania się na lekceważących go mieszkańcach miasta daje mu satysfakcję i poczucie sensu życia, którego nigdy wcześniej nie miał okazji zaznać"
opisuje film użytkownik portalu Filmweb.pl.
Produkcja Philipsa zdobyła w 2020 roku aż dwa Oscary:
- w kategorii "Najlepszy aktor pierwszoplanowy" statuetkę zdobył Joaquin Phoenix;
- w kategorii "Najlepsza muzyka oryginalna" statuetkę zdobył Hildur Guðnadóttir.
"Joker: Folie à deux" już w kinach. Czy sequel powtórzył sukces pierwszej części?
Po sukcesie pierwszej części, twórcy zdecydowali się zrealizować sequel. "Joker: Folie à deux" w Polsce miał premierę również 4 października, ale 2024 roku.
Jako ciekawostkę warto dodać, że zdjęcia do filmu kręcono w:
- Essex County Hospital Center w Cedar Grove (New Jersey, USA);
- Los Angeles;
- Nowym Jorku.
Za to sam okres zdjęciowy trwał od 10 grudnia 2022 roku do 4 kwietnia 2023 roku. Sequel kultowego "Jokera" otrzymał już nawet jedną nominację na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji "Biennale Cinema 2024":
- Złoty Lew - udział w konkursie głównym - Todd Phillips.
Dzięki współpracy z kinem Helios we Wrocławiu, udało nam się być na premierowym seansie. Czy warto obejrzeć "Jokera 2"? Warto tu podkreślić, że nie jesteśmy krytykami filmowymi, a nasza recenzja jest z perspektywy zwykłego widza.
Pierwsze sceny mogą mocno zaskoczyć. Film zaczyna się bowiem od krótkiego animowanego wideo w stylu Warner Bros. Pokazuje on bitwę Jokera z własnym cieniem. Historia dzieje się na czerwonym dywanie, a tytułowy bohater dumnie kroczy w stronę wejścia. Cały czas podąża za nim też jego cień, który chce przejąć całą uwagę fotoreporterów na siebie. Cała animacja kończy się opadaniem kurtyny.
W tym momencie przechodzimy do właściwej części filmu, a na ekranie pojawia nam się Arthur Fleck. Pierwsze sceny dzieją się w więzieniu, do którego trafił bohater po czynach dokonanych w pierwszej części. To, co jako pierwsze przykuło naszą, ale i z pewnością wielu innych widzów uwagę, był moment przechodzenia Jokera wraz ze strażnikami przez więzienne przejście. Otoczenie szarych budynków oraz placu spacerowego ciekawie wyróżniało kolorowe parasole, które mieli przy sobie funkcjonariusze. Dodatkowo podkreśliło to ujęcie z lotu ptaka, na które zdecydowali się twórcy.
Mówiąc ogólnie, nie zdradzając zbyt wiele fabuły, można śmiało stwierdzić, że jest to zdecydowanie coś innego niż pierwsza część. Czujne muszą być też osoby, które nie przepadają za musicalami. Sequel kultowej produkcji wypełniony jest różnymi utworami. Czasem nawet może wydawać się, że jest ich zbyt wiele. Osobiście podejrzewamy jednak, że sama obecność Lady Gagi się do tego przyczyniła.
Z pewnością cała historia prowadzona jest spokojniej i nie ma aż tyle zwrotów akcji. Oglądając premierowy seans, wydawało nam się nawet, że fabuła bardzo długo się rozkręca przez co widz może być delikatnie znudzony. Naszą teorią jest jednak to, że mógł być to celowy zabieg twórców.
Po sukcesie pierwszej części mogli oni bowiem obserwować, jak popularność Jokera wzrastała. Za to już w drugiej części chcieli pokazać, że wszyscy interesują się tylko fikcyjną postacią (w tym przypadku właśnie Jokerem), a nie prawdziwym człowiekiem i jego uczuciami.
Pozytywnie zaskoczyła nas również ścieżka dźwiękowa. W pewnych momentach idealnie mogliśmy słuchać nie tylko bohaterów, ale i otoczenie. Świetny zabieg użyto też w scenie wybuchu. Stłumienie dźwięku tak, jakby to zdarzenie wywołało uszkodzenie słuchu i delikatne zatkanie uszu, jeszcze lepiej mogło wprowadzić oglądających w uczucie, które przeżywał w tym momencie główny bohater.
Zakończenie sequelu "Jokera" można śmiało uznać za otwarte. Scena końcowa może z pozoru wydawać się, jakby wszystko już było z niej wiadomo, ale w historii kina znajdziemy wiele podobnych przypadków, gdy w kolejnych części był nagły zwrot akcji. Czujemy, że w przypadku "Joker: Folie à deux" będzie podobnie.