- Kościół Pokoju w Świdnicy, choć z zewnątrz niepozorny, zachwyca bogatym barokowym wnętrzem, kontrastującym z prostą szachulcową konstrukcją.
- Świątynia powstała w XVII wieku w niezwykłych okolicznościach, po wojnie trzydziestoletniej, z narzuconych przez cesarza warunków.
- Jego unikalna architektura, umożliwiająca pomieszczenie tysięcy wiernych, sprawiła, że jest to największy drewniany barokowy kościół w Europie.
- Jakie historyczne i architektoniczne detale czynią ten wpisany na listę UNESCO obiekt tak wyjątkowym i co sprawiło, że przetrwał do dziś?
Podróżując po Dolnym Śląsku, łatwo zachwycić się monumentalnymi zamkami i kamienicami. Ale istnieje budynek, który uczy, że prawdziwego piękna nie zawsze widać na pierwszy rzut oka. Kościół Pokoju pod wezwaniem Świętej Trójcy w Świdnicy to architektoniczny klejnot, którego historia jest równie fascynująca, co jego wnętrze.
Niepozorny z zewnątrz, olśniewający w środku
Gdy staniemy przed świątynią, zobaczymy potężną konstrukcję szachulcową – misterną plątaninę drewnianych belek wypełnionych masą z gliny i słomy. Budynek nie ma strzelistej wieży, a jego bryła jest prosta i surowa. Nic nie zapowiada tego, co czeka na nas po przekroczeniu progu.
A w środku? Inny świat. Ogromna, wielopoziomowa przestrzeń, która może pomieścić tysiące wiernych. Wnętrze dosłownie ocieka barokowym przepychem. Wzrok przyciągają bogato zdobione empory (balkony), które na kilku piętrach oplatają nawę główną, monumentalny ołtarz i misternie rzeźbiona ambona. Każdy centymetr pokryty jest malowidłami przedstawiającymi sceny biblijne, motywy roślinne i herby szlacheckich rodów, które wsparły budowę. Kontrast między skromnym "opakowaniem" a olśniewającym "wnętrzem" jest absolutnie uderzający.
Cud narodzony z upokorzenia i pokoju
Skąd wziął się ten architektoniczny ewenement? Jego historia sięga końca wyniszczającej wojny trzydziestoletniej. Na mocy pokoju westfalskiego z 1648 roku, katolicki cesarz Ferdynand III Habsburg, pod naciskiem protestanckiej Szwecji, niechętnie zgodził się, by śląscy luteranie wybudowali trzy świątynie. Zgoda była jednak obwarowana szeregiem upokarzających warunków:
- kościoły musiały powstać poza murami miasta,
- do ich budowy można było użyć wyłącznie nietrwałych materiałów: drewna, gliny, słomy i piasku,
- nie mogły mieć wież ani dzwonów,
- budowa musiała zostać ukończona w ciągu zaledwie jednego roku.
Wydawało się, że to warunki niemożliwe do spełnienia. A jednak, determinacja i wiara śląskich ewangelików sprawiły, że w Świdnicy (oraz w Jaworze i Głogowie, choć ten ostatni spłonął) powstały prawdziwe cuda.
Architektura, która musiała pomieścić tysiące
Projektant świątyni, wrocławski budowniczy Albrecht von Saebisch, stanął przed ogromnym wyzwaniem. Musiał nie tylko zmieścić się w czasie i budżecie, ale także stworzyć budynek zdolny pomieścić tysiące wiernych, którzy zjeżdżali się z całej okolicy. Stąd genialny pomysł na kilkukondygnacyjne empory, które radykalnie zwiększyły pojemność kościoła do około 7,5 tysiąca osób.
Dziś Kościół Pokoju w Świdnicy, wraz z bliźniaczą świątynią w Jaworze, jest największym drewnianym barokowym kościołem w Europie. To nie tylko zabytek, ale wciąż żywe miejsce modlitwy i spotkań. Jego wyjątkowa wartość została doceniona na arenie międzynarodowej – w 2001 roku został wpisany na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
