Akcja "Święty Mikołaj w Drodze" ma na celu umilenie okresu świątecznego dzieciom z owładniętej wojną Ukrainy. Dziennikarz z Wrocławia Piotr Kaszuwara zbierał dary dla najmłodszych, aby podarować im odrobinę szczęścia. Łącznie udało się przygotować 1200 prezentów.
Dziennikarz od kilku dni jest już w trasie.
- Zbliżamy się już w tereny frontowe. Kilkanaście prezentów już rozdaliśmy obrońcom Azowstalu. Przed nami jeszcze długa droga, wiele dzieci i wiele uśmiechów - opowiada Piotr Kaszuwara w udostępnionym filmie na swoim profilu na Facebooku.
Jak wcześniej opowiadał nam dziennikarz z Wrocławia, jego podróż zaczęła się od Domu Dziecka oraz Domu Samotnej Matki pod Tarnopolem. Tamte miejsca prowadzone są przez trzy polskie siostry zakonne od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Następnie udał się do Kijowa, gdzie prezenty dostały dzieci obrońców Azowstalu.
To jednak nie koniec podróży. Piotr Kaszuwara oraz inni wolontariusze pojadą jeszcze do:
- Charkowa, gdzie przebywają 183 dzieci niepełnosprawne oraz sieroty wojenne;
- Donbasu, czyli najbardziej niebezpiecznej część tej misji, jak mówił dziennikarz.
Jak pomóc ofiarom wojny na Ukrainie?
Organizator całej akcji "Święty Mikołaj w Drodze" dodaje również, że cały czas możemy pomagać osobom potrzebującym. Wspomina, że bardzo potrzebna jest tam pomoc specjalistów psychologów. Jak dodaje dziennikarz, wiąże się to jednak z długim pobytem, wieloma rozmowami i złapaniem zaufania mieszkańców.
Przebywający tam ludzie mówią głównie w języku rosyjskim, dlatego zainteresowani pomocą psycholodzy również powinni znać ten język.
- Trzeba im tłumaczyć, że nie mogą dłużej siedzieć pod rakietami i pod ostrzałem. Ostatnio rozmawiałem z jednym panem. Spotkaliśmy się już trzeci raz i mnie dosyć dobrze zna. Wydaje mi się, że zacząłem do niego powoli docierać. Powiedziałem mu, że może to ja jestem jego "statkiem" i nikt więcej po niego nie przyjdzie. Wtedy widziałem, że coś zaczęło do niego docierać, ale znowu zaczęły spadać rakiety. On poszedł do swojej piwnicy, ja schowałem się do innego schronu i niestety znowu ze mną nie pojechał - opowiadał nam Piotr Kaszuwara.