Dolny Śląsk

Dlaczego turyści nie przyjeżdżają na Dolny Śląsk? „Całej turystycznej gminie grozi bankructwo”

2024-10-09 11:54

Na nic zdały się apele mieszkańców i przedsiębiorców z branży hotelarskiej na Dolnym Śląsku. Turyści i tak masowo odwołują zaplanowane urlopy na terenach, które nie są zniszczone przez powódź. Dlaczego nie chcą przyjeżdżać na Dolny Śląsk, skoro niemal wszystkie atrakcje działają bez przeszkód?

Masowo odwołują rezerwacje na Dolnym Śląsku. Turystom utkwił w pamięci obraz zniszczeń

Ponad 3 tygodnie po powodzi na Dolnym Śląsku branża turystyczna w tym regionie ma poważne problemy. Rezerwacje w hotelach wciąż są odwoływane, a przecież zdecydowana większość atrakcji jest cały czas otwarta. Dramatyczny apel wystosował ostatnio Kurort Lądek-Zdrój, który prosi o nie odwoływanie rezerwacji w miejscach położonych wyżej.

- Część uzdrowiskowa - jak i wiele innych miejsc położonych nieco wyżej w naszym regionie - jest nietknięta, działa bez zarzutu i czeka na Wasze odwiedziny! Bez Waszej obecności właścicielom hoteli i pensjonatów, przedsiębiorcom czy handlarzom, zasadniczo całej naszej turystycznej gminie - grozi bankructwo

- czytamy w komunikacie na stronie Lądka-Zdroju. 

Czego tak naprawdę obawiają się turyści? Z tym pytaniem udaliśmy się do Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.

- Dużym problemem jest to, że odwołane zostały wycieczki szkolne we wrześniu. Kolejne miesiące to też czas takich wycieczek i liczymy na to, że to wszystko wróci do normy. Turyści przestraszyli się potencjalnych opóźnień w transporcie, nie chcieli ryzykować, że nie dojadą. Teraz wciąż boją się zniszczeń, obawiają się, że są problemy z prądem i nie chcą też przeszkadzać w sprzątaniu po powodzi

– mówi nam Jakub Feiga z Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej. Jak podkreśla, jest wiele obiektów hotelarskich położonych wyżej, które nie ucierpiały podczas powodzi. - Teraz grozi im fala odwołań rezerwacji – zaznacza.

Obawy przed tym jaki będzie sezon zimowy mają także przedsiębiorcy z Czarnej Góry, gdzie znajdują się wyciągi narciarskie.

Wcześniej walczyli z wyludnieniem miejscowości, teraz ratują miejsca pracy

- Problem jest gigantyczny i dotyczy masowego odwoływania rezerwacji, a warto podkreślić, że przecież tak naprawdę mało atrakcji ucierpiało podczas powodzi. Mamy niestety 90 procent odwołań. Jeśli ktoś np. sprzedawał 10 tysięcy biletów to teraz sprzedaje po 300 lub 400. Branży turystycznej na Dolnym Śląsku, w której pracuje 200 tysięcy osób grożą zwolnienia

– mówi nam Kacper Specylak z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego i dodaje, że już przed powodzią Kotlina Kłodzka, Karkonosze, Kotlina Jeleniogórska walczyła z postępującym wyludnianiem miejscowości, zastanawiano się co zrobić, żeby zatrzymać ludzi przed przeprowadzką. Teraz problem jest podwójny, bo ludzie mogą utracić płynność finansową. Sytuacja związana z odwołanymi rezerwacjami może w konsekwencji doprowadzić do zamykania biznesów.

- I paradoksalnie fala odwołań dotyczy miejsc, które nie dotknęła powódź. To chociażby Szklarska Poręba, czy Karpacz, gdzie turyści odwołują rezerwacje nawet na listopad i grudzień

– mówi Kacper Specylak.

Jak wylicza Urząd Marszałkowski w zaledwie pierwszy tydzień po powodzi straty branży turystycznej w wyniku odwołań oszacowano na 5 milionów złotych. Szacunki za kolejne tygodnie dopiero są zliczane.

Turyści obawiają się, że nie dojadą do atrakcji. „Drogi są przejezdne, jesteśmy otwarci”

Przedstawiciele branży turystycznej, z którymi rozmawialiśmy zachęcają do przyjazdu w rejon Kotliny Kłodzkiej. Jest tu wiele miejsc, które nie zostały zniszczone. To chociażby Jaskinia Radochowska koło Lądka-Zdroju.

- Jaskinia z powodu obfitych opadów została zalana po brzegi, ale nie doprowadziło to do zniszczeń. Byliśmy zamknięci przez pewien czas z powodu problemów z komunikacją, ale obecnie znów przyjmujemy turystów. Przyjeżdżają do nas pojedyncze osoby, ale widać, że nie jest tak jak w poprzednich latach. Dla nas wrzesień i październik były miesiącami intensywnej pracy, były przedłużeniem sezonu, wszystko skończyło się 13 września

– słyszymy od Natalii Wellmann-Piotrowicz z Jaskini Radochowskiej. Dojazd do tej atrakcji możliwy jest np. od strony Bystrzycy i Kłodzka. - Czekamy na turystów z otwartymi ramionami. Mamy też do dyspozycji winiarnię oraz 6-osobowy domek wypoczynkowy – dodaje.

W regionie otwartych jest wiele hoteli i pensjonatów. Nocować można chociażby w miejscowości Sienna koło Kletna.

- We wrześniu mieliśmy odwołane rezerwacje, a teraz czekamy na turystów, którzy będą składać rezerwacje na ferie zimowe, już powinni dzwonić. Ludzie wciąż obawiają się dojazdu do atrakcji turystycznych, a do nas bez problemu można się dostać. Zapraszamy

– słyszymy w pensjonacie „Złote Góry”

Do odwiedzin zachęca także Muzeum Papiernictwa w Dusznikach – Zdroju, gdzie sytuacja z ruchem turystycznym powoli się normuje. Listę otwartych atrakcji turystycznych na Dolnym Śląsku można sprawdzić na stronie dolnyslask.travel

Najdłuższe nazwy miejscowości na Dolnym Śląsku. Niektóre to łamańce językowe. Ranking