We Wrocławiu, jak i w całej Polsce, nie stwierdzono żadnego przypadku zakażenia korona wirusem. A co gdyby taka sytuacja zaistniała?
- Pacjent byłby odizolowany. Musielibyśmy objąć nadzorem epidemiologicznym jego najbliższe otoczenie: rodzinę, miejsca gdzie przebywał, mówimy tu o 14 dniach obserwacji osób, które mógł zarazić - mówi Magdalena Mieszkowska, rzecznik Wojewódzkiej stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.
Szpitalem referencyjnym w takiej sytuacji jest Wojewódzki szpital Specjalistyczny im. J. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej.
- Jesteśmy jedyną placówką medyczną na Dolnym Śląsku, przygotowaną na pacjenta zakaźnego i wysoce zakaźnego - informuje Uruszula Małecka, rzeczniczka szpitala przy ul. Koszarowej. Przypomnijmy, że to własnie tam w zeszłym tygodniu przebywało dwóch mężczyzn, którzy wrócili z Chin. U obu panów podejrzewano zakażenie koronawirusem. Od niedzieli wiadomo jednak, że mężczyźni są zdrowi, próbki ich badań zostały wykluczone w Berlinie.
Szpital przy ul. Koszarowej posiada oddział zakaźny w oddzielonym budynku. Mimo tych przesłanek Polski Rząd zdecydował w niedzielę hospitalizować 30 polaków przetransportowanych z Chin w 4. Szpitalu Wojskowym przy ul. Weigla, gdzie przygotowano odpowiednie izolatki. Pacjenci przeszli badania i na razie nie wykazują objawów jakichkolwiek infekcji.
Grzegorz Rajter z biura prasowego urzędu miejskiego Wrocławia informuje o przygotowaniu wrocławskiego portu lotniczego. Wiadomo, że bezpośrednich lotów z Chin do Wrocławia nie ma, a to wyklucza już jeden niebezpieczny czynnik, czyli kontakt z osobami zarażonymi.
- Lotnisko jest zaopatrzone w 3 skanery termowizyjne, które wykrywają podwyższoną temperaturę ciała - uspokaja Grzegorz Rajter.
Urządzenia nie były jednak do tej pory używane. Sanepid uspokaja, że nie ma się czego obawiać, na razie szanse na zarażenie się są prawie zerowe. Ważne aby zachowywać podstawowe zasady higieny.