Czy Śląsk Wrocław wyszedł już z kryzysu?
Tak złego początku sezonu Śląsk Wrocław nie miał od dawna. Podopieczni trenera Jacka Magiery na pierwsze ligowe zwycięstwo czekali aż do października, a okupowanie ostatniego miejsca w tabeli bardzo niepokoiło sympatyków WKS-u. Nad klubem zaczęło unosić się widmo spadku do I ligi, jednak patrząc na ostatnie spotkania, można odnieść wrażenie, że Śląsk w końcu się otrząsnął i powoli wraca na właściwe tory.
Cztery ostatnie mecze w wykonaniu Śląska Wrocław:
- Radomiak Radom - Śląsk Wrocław 0:3
- Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa 0:0
- Śląsk Wrocław - Stal Mielec 2:1
- GKS Katowice - Śląsk Wrocław 0:0
Patrząc nawet na same wyniki, można zauważyć, że Śląsk znacznie poprawił grę w defensywie. Aż trzy czyste konta w czterech ostatnich meczach nie wzięły się jednak z przypadku, a ze zmiany systemu gry oraz ograniczenia rotacji w obronie. WKS zaczął grać w systemie 3-4-2-1, który kojarzyć możemy z pierwszej kadencji trenera Jacka Magiery we Wrocławiu. Co ważne, Śląsk pod rywali często podchodzi wysokim pressingiem, odzyskując piłkę już na połowie rywala. Mając w zespole szybkich piłkarzy (Jasper, Musiolik, Piotr Samiec-Talar, Żukowski, Guercio), pozwala to na zagranie szybką kontrą.
Jest to rozwiązanie, które pozwala nie tylko korzystać z atutów zawodników, ale także przykrywać ich mankamenty. Od początku sezonu Śląsk miał spore problemy przy konstruowaniu ataków pozycyjnych. Obecne podejście do kolejnych spotkań sprawia, że największy nacisk WKS kładzie na kontry, a także stałe fragmenty, przy których błyszczą środkowi obrońcy. Warto zaznaczyć, że trener Magiera ustabilizował zestawienie defensorów, którzy w podstawowym składzie prezentują się następująco:
- Prawy wahadłowy: Mateusz Żukowski
- Środkowi obrońcy: Simeon Petrov, Aleksander Paluszek, Aleks Petkov
- Lewy wahadłowy: Tommaso Guercio
Jest to zestawienie, które łączy ze sobą doskonałe warunki fizyczne, siłę, a także szybkość. Wydaje się, że taki blok defensywny odpowiednio się uzupełnia (można jedynie zastanawiać się, czy na środku obrony nie przydałby się jeden szybszy zawodnik) i co najważniejsze, jest on bardzo skuteczny. To właśnie na tym filarze Śląsk odbija się powoli od dna tabeli.
Warto poruszyć również aspekt mentalny - skład się ustabilizował, a zawodnicy w nim występujący sprawiają wrażenie pewnych siebie, czego brakowało na początku sezonu. Obecnie w wyjściowej jedenastce Śląska trudno znaleźć piłkarzy chowających głowę w piasek, a po podopiecznych trenera Magiery widać sportową złość na mizerne wyniki z ostatnich tygodni. W końcu działa również rywalizacja - zawodnicy nie chcą oddać swojego miejsca w składzie, czego doskonałym przykładem jest Sebastian Musiolik. Napastnik, którego wszyscy skreślili już po kilku pierwszych spotkaniach, nagle zaczyna zdobywać gole i wygrywa rywalizację na swojej pozycji.
"Jeśli ktoś wywalczył sobie miejsce w składzie, to nie byłby zadowolony, jakbyśmy mu powiedzieli, że dziś popatrzy, jak koledzy grają. To ma być rywalizacja. Ci zawodnicy, którzy są poza składem, mają dawać sygnał na treningach. Zawodnicy, którzy weszli w ostatnich minutach, mają dawać do zrozumienia, że te minuty im się należą. Wykrystalizowała się taka grupa, której zmiana, byłaby nie fair dla piłkarzy, czy dla kibiców Śląska"
- mówił po meczu z Radomiakiem Radom trener Jacek Magiera.
Czy wobec tego można stwierdzić, że Śląsk wyszedł już z kryzysu? Na pewno wrocławianie są na dobrej drodze, natomiast swoją dyspozycję muszą regularnie potwierdzać w kolejnych spotkaniach. Cztery przyzwoite mecze to zaledwie mały procent całego sezonu. Priorytetem na kolejne tygodnie powinno być opuszczenie strefy spadkowej, a także walka w Pucharze Polski, który mógłby osłodzić przykre wydarzenia z sierpnia, września i początku października.