Wielkanoc

i

Autor: Gdańsk.pl

Dolnośląskie tradycje

Co jedzono kiedyś na Wielkanoc? Dolnośląskie tradycje świąteczne

2024-03-29 15:15

Wielkanoc to niezwykły, rodzinny czas, który w dużym stopniu spędza się przy... stole. Żeby wspólne biesiadowanie było jednak udane, warto zadbać o odpowiednią atmosferę i jedzenie. Jeśli nie macie pomysłu na wielkanocny posiłek, to sprawdźcie, jak wyglądało to w przeszłości na terenie Dolnego Śląska.

Zastanawialiście się kiedyś, jak w przeszłości wyglądała Wielkanoc? Okazuje się, że na terenach Dolnego Śląska tradycji i zwyczajów jest całkiem sporo. Związane są one nie tylko z jedzeniem, ale także określonymi czynnościami i zachowaniami.

Dolnośląskie tradycje wielkanocne. Jak wyglądał post?

Początkowo podczas postu nadmiernego jedzenia unikali jedynie katolicy, podczas gdy w kościele protestanckim jedzono w standardowy sposób, a pewne ograniczenia nadchodziły dopiero wraz z Wielkim Tygodniem. Co ciekawe, unikanie jakichkolwiek form rozrywki w czasach przedświątecznego postu utrwalił się dopiero ok. 100 lat temu. W gospodach nie można było usłyszeć muzyki, unikano również mocniejszych alkoholi. 

Dolnośląskie tradycje wielkanocne. Co jedzono na święta?

Oferta gastronomiczna gospodarstw domowych podczas świąt była całkiem szeroka. W XIX wieku podczas Wielkanocy we Wrocławiu królował żółty chleb, baranina i jagnięcina. Popularnych dań w okresie świątecznym ale również przedświątecznym było naprawdę sporo. Kluski z makiem, zupa z pierwszej zieleniny, rosół na gołębim wywarze, pieczona baranina i jagnięcina, szynki pieczone w cieście, ciasto z masą migdałową, a także bardziej ambitne dania - mostek cielęcy z sosem chrzanowym, comber jagnięcy z fasolką szparagową, peklowane ozorki z mieszanymi warzywami, sandacza z sosem pieczarkowym, łososia ze sklarowanym masłem. Było w czym wybierać!

Dolnośląskie tradycje wielkanocne. Jak obchodzono Lany Poniedziałek?

Dosyć ciekawie wygląda również kwestia "śmigusa-dyngusa", który niegdyś obchodzony był znacznie bardziej intensywnie i chętnie, niż widzimy to w dzisiejszych czasach. Młodzi często zakradali się do domów swoich sąsiadów, by smagać wierzbiną tych, którzy jeszcze śpią. Szczególnie przechlapane - dosłownie - miały młode panny, które stawały się obiektem wodnych polowań młodzieńców.