Choroba niebieskiego języka w powiecie wołowskim! Czy jest groźna dla człowieka?
Chorobę niebieskiego języka wykryto w powiecie wołowskim na Dolnym Śląsku. Do zakażenia chorobą doszło w jednym z gospodarstw utrzymujących bydło mięsne.
"To jest rzecz nowa, która nabrała bardzo dużego tempa na zachodzie Europy. Niemcy, Włochy, Belgia i Francja - tam tych ognisk jest bardzo dużo. Choroba dotyczy głównie przeżuwaczy małych, czyli kozy, owce i bydło"
- mówi naszej reporterce Powiatowy Lekarz Weterynarii - Krzysztof Lamek.
Na szczęście, nie jest to choroba groźna dla ludzi. Zarazić się mogą nią jedynie zwierzęta, a chorobę przenosić mogą tylko komary.
"Jest to zmiana związana ze zmianą klimatu, przenoszona właściwie tylko owady kłujące - komaty. Da zarazić się nią przez krew, czyli musi być bezpośredni kontakt wydzielin. Nie zakaża się sztuka przy sztuce, chyba, że dojdzie do transmisji przez komary. Ta choroba, na którą mówi się "pseudo-pryszczyca". Powoduje ona duże straty ekonomiczne i stwierdzenie ogniska, w przeciwieństwie do ptasiej grypy, nie daje nam promienia 10 km, tylko 100. To są bardzo duże okręgi. Choroba się szybko szerzy, więc utrudniony jest obrót, eksport, wszelkie możliwe wysyłki"
- tłumaczy Krzysztof Lamek.
Jak poradzić sobie z taką chorobą i gdzie szukać informacji na jej temat? Jak wyjaśnia nasz rozmówca, ważne jest słuchanie komunikatów głównego lekarza. Dodatkowo, hodowcy często maja kontakt z weterynarzami.
"Pewne czynniki chorobowe mają odbicie na rynek, to widać. Z tego względu główny lekarz bardzo dużo do nas apeluje. My z hodowcami też te informacje przygotowaliśmy. Mamy też możliwość, że to, co oficjalnie wchodzi na terenie powiatu, to my to widzimy w systemach informatycznych. Śledzimy też deklaracje zdrowotne, żeby sprawdzić, czy sztuki pochodzą z terenów wolnych, czy nie"
- wyjaśnia Krzysztof Lamek.
Choroba niebieskiego języka w Polsce po raz pierwszy pojawiła się w 2006 roku, jednak nigdy nie opanowała naszego kraju na dobre. Przypadki zachorowań były raczej pojedyncze i nigdy na tyle groźne, by na poważnie wpłynęły na hodowców zwierząt. W przypadku bydła objawy pojawić się mogą nawet do 80 dni po zakażeniu, więc ważne jest, aby obserwować swoje zwierzęta.
Co więcej, chorobę niebieskiego języka trudno jest zdiagnozować ze względu na jej podobieństwa do EHD. Obecnie do diagnostyki stosuje się izolację i identyfikację czynnika etiologicznego oraz serologiczne testy diagnostyczne w postaci:
- testu immunodyfuzji w żelu agarowym (AGID)
- testu ELISA i jego odmiany
- reakcji PCR oraz hybrydyzację in situ
- odczynu seroneutralizacji.
Warto zaznaczyć, że leczenie objawowe choroby jest bardzo nieskuteczne, w związku z czym zwalcza się ją głównie za pomocą szczepień ochronnych owiec i bydła.