Konstrukcja musi być szybka, tania i tymczasowa. Dlatego naukowcy wykorzystują do jej budowy materiały ogólnodostępne.
- Udało się opracować takie rozwiązanie, śluzy z profili aluminiowych i poliwęglanu komorowego. Postanowiliśmy też użyć kleju, bo dzięki temu, że najpierw robiliśmy ramę, to można było ją dostosować do nierównych ścian i sufitów. Wiadomo, jak to jest w budynkach, a w szczególności tych starszych. Rozwiązanie to jest, dzięki temu bardzo szybkie i tanie w montażu - mówi dr inż. Gustaw Sierzputowski z Katedry Inżynierii Pojazdów na Wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej.
Naukowcy mieli też możliwość sprawdzenia skuteczności swojej śluzy.
Analizę skuteczności konstrukcji wykonywała mgr Justyna Molska z Katedry Inżynierii Pojazdów, która rozpylała bioaerozol testowy po jednej stronie śluzy sprawdzając redukcję liczby bakterii na poszczególnych etapach przechodzenia przez śluzę oraz poza pomieszczeniem. – Rozwiązanie w wykazało redukcję bioaerozolu testowego o ponad 87%, a przy braku śluzy, redukcja ta wynosiła zaledwie niecałe 12% – dodaje dr inż. Gustaw Sierzputowski.
Pierwszą śluzę zamontowali w szpitalu w Legnicy. Był to swego rodzaju przedpokój do sali z chorymi na Covid. Kolejne cztery śluzy pojawiły się już w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.
- Zupełnie inaczej musieliśmy ją przystosować do szpitala. Bo ta pierwsza śluza była takim korytarzykiem podzielonym w środku drzwiami. Na Borowskiej nie można było w ten sposób ich umieścić, ponieważ sale nie miały miejsca na to. Ale władze szpitala chciały wydzielić albo moduł od reszty oddziału, albo cały oddział. Dlatego na oddziale Neurologii i oddziale Urologii i Onkologii Urologicznej odgrodziliśmy dwoma śluzami takie moduły dla pacjentów zarażony - wyjaśnia dr inż Gustaw Sierzputowski.
To bardzo dobry przykład współpracy między uczelniami, mówią pracownicy USK.
- Śluza oddziela sale chorych, na której leżą pacjenci z pozytywnym wynikiem testu, lub czekający na wynik, a mający objawy, bo takich też musimy traktować jako potencjalnie zarażonych, od reszty szpitala. Do pomieszczenia wchodzi lekarz, bądź inna osoba z obsługi szpitala, w czystych ciuchach, ściąga je i zakłada, też jeszcze czystą, ale ochronną odzież. Tak zabezpieczony wchodzi do pacjenta i wykonuje badania, czynności, które musi wykonać i wychodzi do pomieszczenia brudnego. Tam zdejmuje z siebie odzież zabezpieczającą i umieszcza w odpowiednich pojemnikach i się dezynfekuje. Później przechodzi do pomieszczenia czystego, dezynfekuje się powtórnie i ubiera swoje, czyste ciuchy. Teraz może bezpiecznie ze śluzy wyjść i być spokojny o bezpieczeństwo swoje i reszty szpitala - tlumaczy dr Tomasz Zatoński Prorektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu ds. budowania relacji i współpracy z otoczeniem.