Biało-czerwoni mają 22 medale (5-6-11) w japońskiej paraolimpiadzie, która potrwa do 5 września.
Sukcesu Polakom pogratulował na Twitterze wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
Partyka i Pęk powtórzyły sukces z Rio de Janeiro. W finale pokonały reprezentujące Australię Qian Yang i Li Na Lei 2:0.
"(...) Wygrałyśmy debla, a to był bardzo ważny i istotny punkt, super otwarcie meczu. Ten debel był bardzo równy, bardzo stresujący, skończyło się 11:9 w piątym secie. Było gorąco i super, że my go wygrałyśmy, bo zawsze wcześniej z nimi przegrywałyśmy. A ja później postawiłam kropkę nad +i+. Zrobiłam to, co miałam zrobić i cieszę się z tego zwycięstwa również dlatego, że zrewanżowałam się Chince-Australijce za porażkę półfinałową w singlu" - stwierdziła Partyka, cytowana w komunikacie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego.
Z kolei lekkoatletka Bieganowska-Zając sięgnęła po złoto po raz czwarty. W Sydney w 2000 roku była najlepsza na 800 m, zaś w Londynie, Rio i Tokio na 1500 m.
W stolicy Japonii uzyskała czas 4.27,84. Wyprzedziła Ludmyłę Danylinę 4.32,82 i Brytyjkę Hannah Taunton 4.35,34.
"(...) To złoto smakuje z igrzysk na igrzyska coraz bardziej. Nie ukrywajmy - jest coraz ciężej, bo jestem coraz starsza i trzeba sobie z tym jakoś radzić. Też jest inaczej, bo igrzyska są co 4 lata, a tu nam się przedłużyło o rok, był troszeczkę dłuższy czas trenowania. Ale jechałam do Tokio myśląc o złotym medalu. Dziękuję team100, które przez ostatnie 6 miesięcy mnie wspierało. Nigdy wcześniej przez 26 lat kariery sportowej nie miałam tak dużego wsparcia, gdzie mogłam sobie pozwolić na sprzęt, rehabilitację, odżywki, buty. Oni wyciągnęli do mnie rękę i pomogli przygotować się do igrzysk" - przyznała Bieganowska-Zając.
Biało-czerwoni zdobyli do tej pory w Tokio 22 krążki, ale jeden prawdopodobnie zostanie odebrany. O stosowanie dopingu podejrzewani są kolarze torowi Marcin Polak i pilot Michał Ładosz, którzy uplasowali się na trzeciej pozycji na 4000 m.