Mobilizacja w Rosji
21 września prezydent Rosji ogłosił częściową mobilizację na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem z Zachodu. Działania te powszechnie nazywane są "mogilizacją", bowiem na wojnę i pewną śmierć zabierani są wszyscy ludzie, do których są w stanie dotrzeć państwowe służby – ojcowie wielu dzieci, jedyni żywiciele rodzin, a nawet kobiety – bez względu na ich wiek i stan zdrowia.
Protesty przeciwko mobilizacji
Po decyzji Putina w wielu miastach Rosji wybuchły protesty. Odnotowywane są ataki m.in. na komisariaty wojskowe, wojskowe komendy uzupełnień i budynki administracji państwowej. Wielu Rosjan w związku z decyzją Putina o mobilizacji ucieka również z kraju.
Na okupowanych ziemiach Ukrainy, w obwodach ługańskim, donieckim, chersońskim i zaporoskim odbyły się tak zwane referenda – zaaranżowana przez Kreml, sfingowana procedura fałszowania opinii publicznej z ustalonym z góry wynikiem. Teraz Putin chce uznać te regiony za należące do Federacji Rosyjskiej.
Mieszkający we Wrocławiu Rosjanie także wyrażają swoją, delikatnie mówiąc - dezaprobatę w stosunku do działań Putina.
- Dobrze, że takie akcja jak ta się odbywają, bo przypominają nam o tym, co dzieje się za wschodnią granicą, w momencie gdy zaczynamy już być coraz bardziej obojętni wobec wojny - mówi jeden z uczestników.
Od czasu wybuchu wojny, do Polski przyjechało ponad 6 mln uchodźców z Ukrainy.