Przemowa Zbigniewa Rybczyńskiego to najzabawniejsze wystąpienie w historii Oscarów
Gala wręczenia Oscarów od lat fascynuje i emocjonuje ludzi na całym świecie. Dziś mało kto pamięta, że niegdyś głównym tematem po zakończeniu uroczystości bywali również Polacy. Taka sytuacja miała miejsce w 1983 roku, kiedy Oscara za film krótkometrażowy wygrał Zbigniew Rybczyński. Jego świetne "Tango" przyćmione zostało jednak najpierw przez przemowę reżysera, a następnie przez wydarzenia, które miały miejsce po odebraniu statuetki.
"Następnego dnia "Los Angeles Times" pisał, że najlepszy moment w całych Oscarach to był Rybczyński i Yola" - opowiadała w programie Demakijaż Hollywood Jolanta Czaderska-Hayek. Reżyser "Tanga" porwał zgromadzoną na gali widownię swoim krótkim wystąpieniem.
- Szanowni członkowie akademii, panie i panowie. Ja robiłem film krótki, więc będę mówił bardzo krótko. Jestem bardzo zaszczycony nagrodą i marzę, że kiedyś będę miał okazję przemawiać z tego miejsca dłużej - powiedział Rybczyński i ucałował tłumaczącą jego słowa Yolę w policzek. - To taki słowiański obyczaj, jesteśmy bardzo ciepłymi ludźmi - wyjaśniła publice Jolanta Czaderska-Hayek.
Amerykanie przekonani byli, że Zbigniew Rybczyński na scenę wyszedł pijany, co w zabawny sposób zdementowała później Czaderska-Hayek. "On absolutnie nie był pijany. On był bardziej pijany szczęściem" – podkreślała Yola.
Jak się okazało, dla Rybczyńskiego był to jednak dopiero początek atrakcji. Po odebraniu statuetki udał się on zapalić papierosa, a na salę nigdy nie udało mu się wrócić. Ochroniarze uznali bowiem, że na pewno nie ma go na liście gości i nie chcieli wpuścić Polaka do środka.
- Idę zapalić z wrażenia, wracam, a ci kelnerzy skaczą mi na plecy, kopię ich po jajach, zakładają mi kajdanki, do garażu, choć krzyczę, że "I have Oscar", bo więcej wtedy nie umiem – opowiadał Rybczyński w "Gazecie Wyborczej". - W garażu leżę na plecach, jakaś piękna policjantka siedzi mi na twarzy, celując z kolta, ładują mnie do samochodu i do ciupy. Ubierają w pomarańczowy kombinezon i do celi.
W ten sposób Zbigniew Rybczyński zdobycie Oscara celebrował wraz ze współosadzonymi w areszcie. Ci, po dowiedzeniu się, że Polak dopiero co wygrał nagrodę, mieli urządzić mu świetną imprezę. Cała seria wydarzeń z udziałem Rybczyńskiego obiegła światowe media i stała się doskonałą anegdotą często opowiadaną przy okazji gali.
Zobaczcie nagranie z wystąpienia Rybczyńskiego na gali wręczenia Oscarów w 1983 roku (Polak na scenę wchodzi około drugiej minuty materiału):
Polecany artykuł: