Mobbing i molestowanie w policji. Pokrzywdzona kobieta walczy w sądzie o 2 miliony złotych

i

Autor: pixabay.com

Dolny Śląsk

Mobbing i molestowanie w policji. Pokrzywdzona kobieta walczy w sądzie o 2 miliony złotych

2023-09-11 10:21

Była policjantka z Legnicy domaga się dwóch milionów złotych odszkodowania od Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Chodzi o mobbing i molestowanie, którego kobieta miała doświadczyć ze strony swojego dowódcy w oddziale prewencji w Legnicy. Mężczyzna miał ją łapać za pośladki, upokarzać i dręczyć.

Kobieta, której sprawę obszernie opisuje portal TVN24 pochodzi z policyjnej rodziny. Do służby wstąpiła w 2007 roku. Kiedy zaczęła się cała historia pracowała w Samodzielnym Pododdziale Prewencji Policji w Legnicy na posterunku ochronnym. Po pewnym czasie zaczął się nią interesować ówczesny dowódca. Jak opisuje kobieta, na początku mężczyzna prawił jej komplementy, pytał o życie prywatne, chciał się wprosić na kawę. Policjantka odmawiała. Pewnego razu dowódca wszedł pijany do pomieszczenia, w którym pracowała kobieta.

„Co ty masz takie małe cycki?”

- Dowódca przechodził koło mojego miejsca pracy i wszedł do pomieszczenia. Akurat byłam sama na zmianie. Podszedł do mnie, zaczął dotykać przez mundur moich piersi. Obiema rękami. "O, a co ty masz takie małe cycki?", powiedział - mówi była policjantka, cytowana przez TVN24. Dalej opisuje, że mężczyzna dotykał jej części ciała, na przykład pośladki. Kobieta go odpychała.

- Odepchnęłam go wreszcie mocniej, a on się zdenerwował i rzucił do mnie: "co ty, na dowódcę ręce podnosisz?". I tak to wszystko się zaczęło - opowiada dziennikarce kobieta.

W 2012 roku policjantka próbowała przenieść się do innej jednostki. Dowódca nie wyraził na to zgody. Z relacji kobiety wynika, że zmienił do niej nastawienie, zaczął ją poniżać.

Wyzywał od „brudasek”, mówił: "Masz wypier*** do szatni dyżurnych". Sytuacja była coraz bardziej nerwowa. Kobieta bała się dowódcy. Po jednym z takich zdarzeń, poszła prosto do psychiatry. Zgłosiła sprawę mobbingu do pełnomocniczki komendanta wojewódzkiego do spraw praw człowieka we Wrocławiu. Na drugi dzień dowiedział się o tym dowódca, który wezwał ją do swojego gabinetu. Kobieta postanowiła go nagrywać.

„(…) Nie upierd*** mnie, bo mnie nie upi***lili do tej pory. To nie upi***olą mnie przez takie coś, a ty zostaniesz z niczym. (…) Nikt cię nie zechce przyjąć. Powiedzą, że jesteś - powiem ci w oczy – nieudacznikiem” – to jeden z fragmentów nagrania, które następnego dnia trafiło do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, jednak ta uznała że nie doszło do przestępstwa. Kobieta skierowała się do prokuratury. Dowódca przed śledczymi nie przyznał się i zaprzeczał zeznaniom policjantki. Sąd jednak mu nie uwierzył.

Jak podaje TVN24, w kwietniu 2019 roku zapadł prawomocny wyrok. Były już dowódca został skazany za doprowadzenie kobiety przemocą do poddania się innej czynności seksualnej, za znęcanie się nad nią, psychiczne i fizyczne, używanie wulgarnych słów, zlecanie niesprawiedliwych zadań służbowych i deprecjonowanie jej w oczach innych funkcjonariuszy. Mężczyzna dostaje wyrok 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. W międzyczasie odchodzi na emeryturę i unika postępowania wszczętego w policji – ostatecznie umorzonego.

Problemy zdrowotne i zwolnienie policjantki ze służby

Policjantka pracuje, ale także choruje, ma nerwicę i leczy się psychiatrycznie. Cierpi na przewlekłe zapalenie dwunastnicy i żołądka, łysieje. Po pewnym czasie dostaje pismo o wydaleniu ze służby z powodu licznych zwolnień lekarskich. To był czas kiedy dowódca znęcał się nad nią, a ona walczyła w sądach. Po leczeniu próbowała wrócić do pracy w policji, jednak bezskutecznie.

Postanowiła pozwać Komendę Wojewódzką Policji we Wrocławiu. Domaga się zadośćuczynienia w kwocie 2 mln złotych oraz 63, 5 tys. złotych odszkodowania za utracone środki związane m.in. z leczeniem. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Legnicy.

Były dowódca nie przyznaje się do oskarżeń, za które został już skazany. Do sprawy odniosła się policja wojewódzka, którą cytuje TVN 24.

"Nie ma i nigdy nie było przyzwolenia na tego typu zachowania. Opisana sytuacja miała charakter incydentalny, a osoby, zachowujące się w stosunku do innych niezgodnie z ogólnie przyjętymi normami społecznymi lub naruszające jakiekolwiek przepisy prawa, niegodne są tego, by nosić policyjny mundur"

Czy Wrocław zakaże jazdy hulajnogami? Strażnicy usunęli już ponad 400 pojazdów