Na zdjęciach, które możecie obejrzeć na początku artykułu, są widoczne sklepy przy dworcu autobusowym w Kłodzku. O życiu codziennym w mieście, które zostało zrujnowane przez powódź, opowiedział nam pan Piotr Gwiżdż i właścicielka pubu.
"Ten lokal we wrześniu obchodził 14 lat..."
Nasi rozmówcy opowiadają swoją historię, jak z ich perspektywy przebiegała powódź. Mówią też, czego potrzebują teraz najbardziej, czego im brakuje, a czego mają wystarczająco. Dodatkowo opowiadają też o skali zniszczeń w ich lokalach oraz o całym mieście.
Nie ma prądu od niedzieli. Ludzie przychodzą mi pomagać sprzątać ten lokal z bałaganu. Tutaj był pub, bar piwny. Prowadziłam go od 14 lat. We wrzeniu obchodził 14-lecie. Jednak ludzie sobie pomagają, przed chwilą dostałam powerbanka - powiedziała nam właścicielka pubu.
Życie w mieście zniszczonym przez żywioł jest bardzo trudne. Na szczęście chętnych do pomocy nie brakuje. Nasza rozmówczyni opowiada o powodzi ze swojej perspektywy.
Nie wiemy kiedy będzie prąd, wszystko jest zalane. Mieszkam na 3 piętrze, więc u mnie jest sucho, ale do 1 piętra woda doszła. Wszystko działo się bardzo szybko, o 6 godzinie było mało wody, a o 13 już ponad dach. Jednak obecnie najbardziej potrzeba nam rąk do pracy, bo tutaj jest tyle szkód, ale dużo wojska nam pomaga, dostawialiśmy ciepłe posiłki, kawę herbatę, bardzo miło, że tutaj tak sobie ludzie pomagają - opowiada właścicielka pubu.
"Moim zdaniem, Kłodzko zostało dobite"
Swoją historię opowiedział nam też pan Piotr Gwiżdż, mieszkaniec Kłodzka, właściciel lokali handlowych.
W piątek stan rzeki zaczął się podnosić. Nikt się nie stresował, ale mając w głowie wydarzenia 97 roku, próbowaliśmy zapobiegawczo się zabezpieczyć. Jednak jak wiemy w wielu miejscach woda była taka duża, że worki nie pomogły. W niedzielę popołudniu, moim zdaniem, Kłodzko zostało dobite, gdy doszła do nas informacja, że tama bodajże w Stroniu lub w Lądku pękła i ta woda dostała się na nasze tereny i wszystko zalała. Trudzimy się żeby jakość wyjść i wrócić do rzeczywistość. Wojsko bardzo nam pomaga w sprzątaniu, dostarczaniu, pokarmów i dużo jest wolontariuszy z całej polski, jest ta pomoc - opowiada pan Piotr.
"Mamy w pamięci powódź 97 i mieliśmy nadzieję że powódź stulecia nie powtórzy się za naszego życia"
Kłodzko zostało całkowicie zniszczone. Pan Piotr stracił swoje lokale handlowe. - Nam zalało dwa lokale doszczętnie, na filmach widzieliśmy tylko fragmenty dachu wystawały. To były lokale handlowe, magazynowe, wykorzystywane do działalności gospodarczej, to były najbardziej udarzejace w nas momenty. Lokal jest do remontu. Mamy w pamięci powódź 97 i mieliśmy nadzieję że powódź stulecia nie powtórzy się za naszego życia. A wystarczyło 27 lat by historia wróciła - mówi.
Jak mówi pan Piotr, zniszczeń jest tyle, że brakuje rąk do pracy. - Brakuje rąk do pracy, motywacja jest, bo każdy chce, żeby miasto wróciło do życia, a potrzebne rzeczy do życia już mamy. Te mniejsze wioski potrzebują generatorów pilnie - informuje nasz rozmówca. - Liczymy na to że środki się znajdą na odbudowę - dodaje.
"Kłodzko wieczorami przypomina scenę z gry"
Pan Piotr mówi o sytuacji okolicznych miejsocwości. - Żelazno wygląda jak po wojnie, a Kłodzko wygląda wieczorami, jakbyśmy grali w jakaś grę - podsumowuje.
Kłodzko, historia właścicieli sklepów przy dworcu PKS: