Przypomnijmy, że decyzję o budowie szpitali tymczasowych rząd podjął w połowie października, gdy do Polski dotarła tzw. druga fala wirusa SARS-CoV-2. Wówczas obowiązek ich utworzenia spoczął na wojewodach. Placówka dla pacjentów z Dolnego Śląska powstała we Wrocławiu. Pod uwagę branych było sześć lokalizacji, w tym Stadion Wrocław czy Hala Stulecia. Ostatecznie zdecydowano się na centrum kongresowe przy ul. Rakietowej. Szpital zaczął funkcjonować 9 marca br., a swoją działalność zakończył po kilku miesiącach. W pierwszej kolejności zostało tam uruchomionych 95 łóżek internistycznych. Przez ten czas hospitalizowanych było 642 pacjentów, a nad ich zdrowiem czuwali pracownicy oddelegowani z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w tym między innymi: 270 lekarzy, 155 pielęgniarek oraz ratowników medycznych, 15 lekarzy i techników radiologów, a także 9 fizjoterapeutów. Ponadto personel był wspierany przez 50 studentów Uniwersytetu Medycznego w ramach praktyk, wolontariatu.
W sobotę, 6 listopada br., wrocławski szpital tymczasowy przy ul. Rakietowej odwiedził premier Mateusz Morawiecki. Podczas wizyty zapowiedział ponowne jego uruchomienie z powodu nasilającej się czwartej fali pandemii koronawirusa. Ma zostać otwarty 17 listopada. Na razie w szpitalu będzie funkcjonować 56 łóżek, ale docelowo ma ich być około 250. Podobnie jak na początku, jeśli zaistnieje konieczność, baza zostanie powiększona do aż 400.
Pielęgniarki, położne i ratownicy medyczni - ich brakuje w szpitalu
Szpital przy ulicy Rakietowej startuje z 60 pracownikami. Pewne jest jednak to, że wraz z postępującą epidemią, będą potrzebowali wzmocnienia personelu z zewnątrz. W związku z tym, poszukiwani są chętni do pracy, a placówka w głównej mierze chce zatrudniać: pielęgniarki, położne i ratowników medycznych.
- Przede wszystkim brakuje pielęgniarek i ratowników medycznych. W związku z tym tak, jak przy ubiegłej fali, serdecznie zapraszamy chętne osoby. Te, które już z nami współpracowały wiedzą z czym wiąże się praca w szpitalu tymczasowym. Oprócz obciążenia psychicznego związanego z niebezpieczeństwem zakażenia się, dochodzi do tego obciążenie fizyczne – praca w kombinezonach. Natomiast obowiązki pielęgniarki, czy ratownika medycznego nigdy nie należały do łatwych, ale z pewnością jest to doświadczenie wnoszące wiele do dorobku medycznego - mówi Violetta Magiera, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
Ponadto, jak dodaje Violetta Magiera, personel, który miał już do czynienia z pracą w tym miejscu zapewnia, że szpital jest bardzo dobrze zorganizowany.
- Trudne warunki pracy, pacjenci covidowi, również nie należące do łatwych przypadków, nowe wyzwania stwarzają z pewnością taką atmosferę, która sprawia, że więzy w zespole się zacieśniają. Mamy takie doświadczenia, że osoby, które już z nami pracowały same do nas dzwonią i pytają, czy już otwieramy szpital. Z tego wyciągamy wnioski, że placówka pod tym względem funkcjonuje dobrze – wyjaśnia.
Osoby zainteresowane znajdą szczegółowe informacje na stronie www.usk.wroc.pl