Śląsk Wrocław - FC St. Gallen. WKS złoży protest w sprawie sędziowania
Mecz Śląsk Wrocław - FC St. Gallen przez długi czas zgromadzonym na Tarczyński Arenie kibicom dostarczał fenomenalnych emocji. Dobre piłkarskie widowisko w pewnym momencie przeistoczyło się jednak w serię tragicznych i niewytłumaczalnych decyzji sędziego Duje Strukana, który całkowicie stracił panowanie nad spotkaniem. Jak poinformował Patryk Załęczny, prezes Śląska Wrocław, klub ma zamiar złożyć w tej sprawie protest.
"W tej chwili analizujemy wszystkie możliwości prawne. Niemniej jednak już teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że złożymy do UEFA protest odnoszący się do "pracy" arbitrów, którzy nie panowali nad boiskowymi wydarzeniami, a ich decyzje były kontrowersyjne" - przekazał kibicom Patryk Załęczny.
O skandalicznej pracy sędziów na pomeczowej konferencji w mocnych słowach wypowiadał się również szkoleniowiec WKS-u, Jacek Magiera. "Pozbawiono nas w sposób bezczelny gry w Europie" - stwierdził trener Śląska, podkreślając, że sędziowie od samego początku do wrocławian byli nastawieni negatywnie.
"Dziś byliśmy bardzo blisko. Powiedziałem przed meczem, że chciałbym, żeby ten mecz przeszedł do historii. Byliśmy blisko, ale nie pozwolono nam grać dalej. Cała trójka sędziów była negatywnie nastawiona do nas od początku meczu. Każde delikatne zagranie było dla przeciwnika. Oczywiście, że może być protest złożony. Po to, żeby było bardzo głośno, aby eliminować takich arbitrów z prowadzenia spotkań. Nas się rozlicza za wynik, więc tak samo powinno się rozliczać sędziów. Wiem, jaki będzie werdykt. Wynik zostanie utrzymany, a my odpadamy. Zrobimy to dla samych siebie. Mamy poczucie, że nie wszystko było fair i elegancko" - powiedział po meczu Jacek Magiera.
Czy mecz Śląsk Wrocław - FC St. Gallen może zostać powtórzony?
Choć UEFA z pewnością otrzyma od Śląska odpowiedni protest, to szanse na powtórzenie meczu są bardzo znikome. Powtarzanie meczów w piłce nożnej to niezwykła rzadkość, a europejska organizacja jest stanowczo przeciwna tego typu praktykom. W świetle przepisów, każdy z przypadków teoretycznie rozpatrywany jest z osobna. W praktyce jednak, takie sytuacje zawsze kończą się w ten sam sposób, czyli oddaleniem wniosku pokrzywdzonej drużyny.
Co ciekawe, w styczniu 2024 roku w Belgii pozytywnie rozpatrzono wniosek o powtórzenie ligowego meczu pomiędzy Anderlechtem a Genk. Błędna decyzja sędziowska wyraźnie wpłynęła wówczas na wynik spotkania, a Komisja Dyscyplinarna Belgijskiej Federacji Piłki Nożnej stwierdziła, że starcie należy powtórzyć. Sytuacja ta zdarzyła się jednak na krajowym podwórku i nie miała związku z UEFA.
Śląsk Wrocław - FC St. Gallen. Analizujemy kontrowersje sędziowskie
Sędziowskich kontrowersji w meczu było sporo, jednak oceniając na chłodno decyzje arbitra, nie wszystkie były błędne. Pierwsza niejednoznaczna sytuacja to nieuznany gol Sebastiana Musiolika. Bramka napastnika WKS-u nie została uznana ze względu na spalonego Aleksa Petkova. W momencie strzału Musiolika można zastanawiać się, czy Petkov bierze jeszcze czynny udział w akcji, natomiast z pewnością arbiter miał argumenty, aby bramki dla Śląska Wrocław nie uznać. W świetle przepisów, gola nie uznano prawidłowo.
Znacznie bardziej kontrowersyjne są dwie żółte, a w konsekwencji czerwone kartki, które za "symulowanie" ujrzeli kolejno Aleks Petkov oraz Arnau Ortiz. W pierwszej sytuacji trudno znaleźć ujęcie, które w klarowny sposób rozstrzyga, czy Bułgar był w tej sytuacji faulowany na karnego, natomiast nie ma też ujęcia, które jasno wskazuje na jego symulowanie. O ile z niepodyktowania jedenastki dla Śląska sędzia by się wybronił, o tyle pokazanie drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki, jest absurdalne.
Jeszcze dziwniej sytuacja wygląda w przypadku drugiej żółtej kartki dla Ortiza. Hiszpan upada po ewidentnym kontakcie z obrońcą FC St. Gallen. Czy Śląskowi należał się w tej sytuacji rzut karny? Patrząc na powtórki, można dojść do wniosku, że jest to już kwestia interpretacji oraz tego, na jakim poziomie "zaostrzenia" prowadzone było wcześniej spotkanie. Zarówno decyzję o karnym, jak i o braku karnego, da się w tym przypadku wybronić. Decyzji o usunięciu Ortiza z boiska wybronić jednak się już nie da - Hiszpan przewraca się po wyraźnym kontakcie z rywalem. Warto zaznaczyć, że w tym przypadku sędzia nie podbiegł nawet do monitora, aby obejrzeć sytuację na powtórkach, co jest kolejną niezrozumiałą decyzją.
Jeśli chodzi z kolei o sytuację z rzutem karnym po ręce Nahuela Leivy, w świetle przepisów karny został podyktowany poprawnie. Choć z pewnością nie każdy sędzia zamieniłby tak przypadkową rękę na jedenastkę, to Hiszpan dał arbitrowi pretekst do podjęcia takiej decyzji. Dziwne zdarzenia działy się przed wykonaniem rzutu karnego - kartki za bójkę i przepychanki obejrzeli tylko i wyłącznie zawodnicy Śląska Wrocław, choć powtórki ewidentnie pokazują, że w tej sytuacji szarpały się obie strony. Nahuel zasłużył na czerwoną kartkę, ale swoje kartoniki, przynajmniej żółte, powinni obejrzeć też zawodnicy z St. Gallen.
Kontrowersji nie ma z kolei przy powtórzonym rzucie karnym dla Szwajcarów. Rafał Leszczyński, mimo, że jedenastkę obronił fantastycznie, to przedwcześnie opuścił linię bramkową. W tym przypadku przepisy są nieubłagane, a karny musiał zostać powtórzony. Co ciekawe, w świetle przepisów Leszczyński powinien ujrzeć za to zdarzenie żółtą kartkę, która byłaby jego drugim kartonikiem i eliminowałaby go z dalszego udziału w meczu. Choć akurat ten błąd działa na korzyść Śląska Wrocław, to wciąż jest to błąd.
Chorwacki sędzia popełnił również całą masę mniejszych błędów, które działały na niekorzyść Śląska. W pewnym momencie przerwał on akcję WKS-u, dopatrując się faulu na Nahuelu, podczas gdy Petr Schwarz był już w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Ciekawa jest też kwestia pierwszej żółtej kartki dla Aleksa Petkova - Bułgar napomniany został za przepychankę pomiędzy zawodnikami obu drużyn, w której występował w roli... rozjemcy.
Ogromnym zarzutem wobec arbitra jest z pewnością to, że całkowicie nie kontrolował on meczu. Zawodnicy i sztaby szkoleniowe obu drużyn kipiały ze złości, a dziwne decyzje sędziego tylko prowokowały obie strony jeszcze bardziej. O chaosie na boisku najlepiej świadczy pomeczowa wypowiedź trenera Jacka Magiery.
"Sędzia zapytał: chcesz kartkę?. Mówię: to mi daj, jak sprawi ci to przyjemność" - opisuje sytuację, w której napomniany został żółtą kartką, trener Jacek Magiera. Sędziowanie w meczu Śląsk Wrocław - FC St. Gallen stało na absurdalnie niskim poziomie, a kibiców WKS-u najbardziej boleć może fakt, że naprawdę dobre spotkanie, w którym obie strony miały swoje sportowe argumenty, rolę główną odegrał ostatecznie sędzia.