Śnieżka

i

Autor: jackal211/cc0/pixabay.com

Zbiórka na leczenie

Chce przejść z Wrocławia na Śnieżkę w 24 godziny. Wspaniała akcja charytatywna podróżnika

2024-07-08 11:06

Michał Gałęza, członek Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego, postanowił pomóc synowi swojej koleżanki. Mężczyzna dla Kuby Matusiewicza chce przejść trasę od swojego mieszkania we Wrocławiu aż na sam szczyt Śnieżki. Na pokonanie tej drogi będzie miał zaledwie 24 godziny.

Z Wrocławia na Śnieżkę w 24 godziny

Już 15 lipca Michał Gałęza wyruszy z mieszkania na wrocławskich Hubach w pieszą podróż na sam szczyt Śnieżki. Na pokonanie trasy ma on zaledwie 24 godziny. Swoją inicjatywą chce podróżnik chce pomóc Kubie Matusiewiczowi. 

"15 lipca pójdę z mojego mieszkania na wrocławskich Hubach na szczyt Śnieżki. Z pozoru może wydać się to niczym spektakularnym, ale narzuciłem sobie czas przejścia 24 godziny. W dobę chcę pokonać dystans około 120 km, więc będę musiał iść przez cały czas tempem 5km/h – nie licząc żadnych postojów ani odpoczynku, co jest naprawdę niełatwym zadaniem. Najtrudniejsza część czeka mnie z resztą na koniec, bo po nocnym marszu i około 20 godzinach wędrówki będę musiał wdrapać się jeszcze na Śnieżkę" - informuje Michał Gałęza.

Podróżującego Michała Gałęzę rozpoznać będzie bardzo łatwo. Planuje on iść w specjalnej koszulce, która zachęcać będzie do wpłat na rzecz Kuby. Cel wrocławianina jest jasny - pomóc rodzinie w jak najszybszym zebraniu potrzebnych pieniędzy.

Dramat Kuby Matusiewicza. "To były sekundy" 

Kuba Matusiewicz dzień po swoich 20. urodzinach przeszedł przez prawdziwą tragedię. Młody mężczyzna ześlizgnął się z dachu i z ogromną prędkością spadł na ziemię.

"Jego ręce i spodnie były całkowicie pozdzierane, ale Kuba podczas upadku nie złamał sobie ani jednej kosteczki. To uraz głowy okazał się katastrofalny. Rozległy i nieoperacyjny. Zniszczone zostały obszary odpowiedzialne za myśli, uczucia, nadzieje, ale i za najprostsze kontrolowane odruchy. Nie ma szans, żeby nawet intensywna rehabilitacja sprawiła, że Kuba wróci do nas. On nie wie, że żyje" - opisują rodzice Kuby.

Lekarze od samego początku nie pozostawiali złudzeń rodzinie - w 15-stopniowej skali Glasgow Kuba ma jedynie 4 punkty. Przy 3 punktach ludzie są odłączani od aparatury medycznej. 

"Kuba nie ma świadomości i mamy tylko nadzieję, że nie odczuwa żadnego bólu. Dziś synek wciąż przebywa na OIOMie. Spędzamy tam z nim każdą możliwą godzinę podczas odwiedzin. Chcemy podjąć próbę rehabilitowania, ale sprawa jest skomplikowana. Szukamy specjalistycznego ośrodka, który zaopiekuje się Kubą po wypisie ze szpitala" - podaje rodzina Kuby.

Koszty związane z zapewnieniem specjalistycznej opieki są ogromne, dlatego rodzice Kuby założyli internetową zbiórkę. Wpłat dokonać można pod linkiem: https://www.siepomaga.pl/jakub-matusiewicz. 

Ile naprawdę zarabia motorniczy tramwaju? Kwota może zaskoczyć!