15 sierpnia w niedzielę oddziały uzbrojonych talibów wkroczyły i zajęły Kabul, co oznacza nic innego, jak to, że po niemal 20 latach od początku kierowanej przez USA interwencji, przejęli władzę nad Afganistanem. Ze stolicy państwa do Tadźykistanu w trybie ekspresowym ewakuował się prezydent Aszaraf Ghani, pomimo tego, iż zapewniał, że ma wszystko pod kontrolą. Przerażające sceny z lotniska, gdzie cywile za wszelką cenę próbują się wydostać z kraju, zaniepokoiły cały świat. Pojawiło się też sporo pytań dotyczących praw kobiet. Czy będą łamane? Pod amerykańską okupacją, zaraz po zamachach z 11 września 2001 r. na World Trade Center, prawa Afganek zdecydowanie zyskały na wartości. Więcej kobiet pojawiło się w szkołach i na uniwersytetach, w życiu politycznym, społecznym, a także na rynku pracy. Jak będzie teraz? Jak sytuacja czeka kobiety w Afganistanie pod rządami talibów?
"Będzie tak, jak było"
Rzecznik talibów Mohammad Naeem zapewnił w rozmowie z Al-Jazeerą, że kobiety będą mogły nadal pracować w służbie zdrowia.
– Lekarki, możecie przychodzić do pracy bez obaw, troszczymy się o was bardziej niż o innych, o nic się nie martwcie, jesteście naszymi matkami i siostrami, państwo wydało na was pieniądze – powiedział dowódca talibów, który odwiedził jeden z afgańskich szpitali. Wezwali również kobiety do przyłączenia się do nowego rządu. – Islamski Emirat nie chce, aby kobiety były ofiarami. Powinny się znaleźć w strukturach rządowych – stwierdził.
Inny wysoko postawiony w hierarchii talibów Zabihullah Mudżahid również powiedział dla BBC, że obecnie pod ich rządami prawa kobiet będą szanowane, nie będzie dyskryminacji, a kobiety będą mogły pracować i uczyć się w "ramach podstawowych zasad prawa muzułmańskiego". Nie doprecyzował jednak jak miałoby wyglądać wcielanie tych deklaracji w życie. Nie wiadomo też, czy kobiety będą miały prawo głosu, czy będą mogły sprawować urzędy albo uprawiać sport. Na pytania domagających się szczegółów dziennikarzy Mudżahid odpowiedział, że dokładne regulacje zostaną przedstawione przez nowy rząd, gdy zostanie on sformowany.
Prawa kobiet w Afganistanie. Nikt nie wierzy w zapewnienia talibów
Zarówno Afgańczycy jak i społeczność międzynarodowa nie wierzą w te obietnice. AFP podała, że istnieją doniesienia o samotnych kobietach i wdowach zmuszanych przez talibów do zawierania małżeństw z bojownikami. Suhail Szahin, kolejny rzecznik talibów, zdementował te pogłoski określając je jak "toksyczną propagandę".
Afgańska dziennikarka Nadia Momand przekazała, że talibowie wdzierają się domów cywilów i poszukują dziennikarek. Z kolei dyrektor Australijskiej Rady ds. Różnorodności Mariam Veiszadeh stwierdziła, że dotarły do niej informacje o chłostaniu kobiet przez talibskich urzędników.
Według „Daily Mail” talibowie chodzą po domach wskazanych przez starszyznę i poszukują dziewcząt i niezamężnych kobiet. Część z nich może być wykorzystana jako niewolnice seksualne.
- Talibowie nie wierzą w żadne wartości, oni zabijają; by móc mówić prawdę, muszę rozmawiać z zagranicznymi mediami - powiedziała radiu BBC jedna z mieszkanek Kabulu. - Mimo zapewnień talibów, że prawa kobiet w Afganistanie będą szanowane, Afganki są pełne obaw o przyszłość.
Media donosiły również, że jeszcze zanim talibowie wkroczyli do Kabulu, zaczęto zamalowywać witryny salonów urody i sklepów z akcesoriami ślubnymi, które były reklamowane wizerunkami kobiet. W internecie krążyło zdjęcie lokalu, którego elewacja została zamalowana białą farbą, by ukryć zdjęcia przedstawiające kobiety ubrane w biżuterię i stroje ślubne.
AFP podała, że we wtorek w pobliżu salonu urody zauważono uzbrojonego w karabin bojownika talibów patrolującego ulicę. Ściany lokalu za jego plecami były zamalowane na czarno.
Od 2001 roku, kiedy Amerykanie wyparli talibów z Kabulu, w afgańskiej stolicy otworzyły się setki salonów urody. Wcześniej, ze względu na obowiązujący szariat, usługi tego rodzaju były surowo zabronione, a kobiety nie mogły publicznie pokazywać nawet najmniejszego skrawka swojego ciała.
Jak zauważa BBC, pomimo ogromnej nieufności i sceptycyzmu wielu afgańskich kobiet wobec deklaracji talibów niektóre "zaskakująco pozytywnie" przyjęły ich zapowiedzi.
- Jeżeli będę mogła pracować i się uczyć, to dla mnie będzie wolność, to jest ta czerwona linia, której talibowie na razie nie przekraczają - powiedziała jedna z nich. - Mogę nosić hidżab. Żyję w muzułmańskim kraju i jestem skłonna zaakceptować muzułmańskie obyczaje dotyczące ubioru, pod warunkiem, że nie jest to burka, ponieważ ona nie jest muzułmańskim ubiorem - zaznaczyła inna.
Talibowie już wcześniej zapowiadali, że w odróżnieniu od czasu ich rządów w latach 1996-2001 kobiety nie będą musiały nosić burek i będą mogły używać hidżabów.
Jak jednak relacjonowały brytyjskie i amerykańskie media, wbrew zapewnieniom dowódców talibów, w Afganistanie już mają miejsce akty przemocy i samowoli ze strony bojowników. Brytyjski "Daily Mail" podał, że dowódcy oddziałów talibskich na opanowanych przez nich terenach mieli nakazywać imamom, by przynosili im listy niezamężnych kobiet w wieku od 12 do 45 lat, które ich żołnierze mają poślubić, ponieważ uważają je za łupy wojenne do podziału między zwycięzców. Według relacji tych Afgańczyków, którzy uciekli przed nadchodzącymi siłami talibów do Kabulu, watażkowie żądali od nich wydania kobiet i dziewcząt, by stały się ich "żonami" i były gwałcone.